Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Podskoczyłamnakanapie,niebaczącnabólgłowyizłe
samopoczucie.Ostrożnieotworzyłamoczyinapotkałamdrwiące
spojrzeniepradziadunia.Założyłręcenapiersiachiuśmiechałsię
złośliwie.Zezłościłmnie.Myślałbykto,staropolskiabstynent!Pewnie
niejednąpiwniczkęopróżnił,zsarmackąfantazjąrozbijająckielich
oczerep,skorowie,cojestdobrenakaca!
Zażywotamegonieuchodziło,byniewiastyraczyłysię
trunkamiprzynależnymimężom!Zmarszczyłkrzaczastebrwi,
połączyłysięwgrubąkrechęnaczole.Płochebyłyipokorne,
posłusznemężomswymiojcom.
Aletobyłodawnotemuburknęłamoburzona.Teraz
inneczasy.
Anoinne,innewestchnął,kiwającgłowąznostalgią.Toć
wiszętujużktóryśdziesiąteklat,tomsięinapatrzyłnaniejedno.Aty,
dziewczyno,jesteśnieodrodnąpotomkiniąrodumojego.Świętej
pamięciKonstancja,wnuczkamoja,atwojapraprababka,pierwsza
właścicielkadworutego,teżmiałaniejednonasumieniu.Familiacała
sięodniejodwróciła,kiedywiejskiepachołkizaczęłyszeptać,że
zdiabłemsamymweszławukładizpłomieniprzyszłośćprzepowiada.
Przegnalizzaściankaprecz,wstydwszystkimprzynosiła.Ksiądz
przekląłwimięBoże,wnocyzdomurodzinnegopokryjomu
ujechała,uwożącportretmójiczęśćklejnotówrodowych.Tutaj
osiadłaidalejprocederswójuprawiając,prowadziłasięnieprzystojnie.
Tfu!
Gapiłamsięnapradziaduniazrozdziawionymiustami.Samanie
wierzyłamwto,cosiędziało.Gadałamzobrazem!Chybajestem
nienormalna!
Zwilżyłamjęzykiemspierzchnięteustaiprzełknęłamślinę.
Dziadunioposkrobałsiępopodgolonymłbieiznowuprzemówił:
Amążgdzietwój,dziewczyno?Czeladźgdzie?Samatużyjesz
jakwnuczkamojaijejpotomkinie?