Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wytrzymam.
Notozacinamy.
Zacisnęłamzęby,żebyniekrzyknąć,bozastrzykznieczulającybolał
jakdiabli.Alepochwilibólzacząłsięzmniejszać,awkrótceustał
niemalcałkowicie.DoktorMartinezpochyliłsięnadmojąstopą
isłyszałamcichowydawanepoleceniaibrzęknarzędzichirurgicznych.
Tyweźluź.Popatrzyłnamnietymiświdrującymiślepiami.
Śpinaśsię.
Łatwobyłomumówić.Mimoznieczulenia,takjakmówił,pewnie
zpowoduwypitegoalkoholuczułamrozgrzebywanierany.Niebyłto
silnyból,alejednakgoczułam.Postarałamsięmimowszystko
rozluźnić.Takibólwytrzymam.
Boli?zapytał.
Trochę.
Alewycimaś?
Wytrzymam.
Dobzie,boterazwyjmęśkło.
Ipewniezanurzyłwraniejakieśszczypce,bopoczułamstraszny
ból.Naszczęścienieszarpnęłamnogą,bozrobiłabymsobiekrzywdę.
Aletotylkodlatego,żezemdlałam.
Ursiula.FiglarnyuśmiechdoktoraJoséMartinezanabierał
ostrości.Pochylałsięnademną,przykładającstetoskopdomojej
ozgrozo!nagiejpiersi.Nooo,jesteś.Ocimśpałaś?
Opracywymamrotałamniewyraźnie.
Nowłaśnie,przezcaływeekendnawetniepomyślałamopracy,
ajutromiałambyćnaspotkaniuwsprawiefuzji.
No,ładnekwiatki,doczegotodoprowadziłymojepijackieekscesy!
Jakztegowybrnąć?Byłamtakrozkojarzona,żenieprzychodziłmido
głowyżadenpomysł.
Pracabędziemusiałapociekać.Doktorpowróciłdodziałań
przymojejstopie.Natakiejnodzeniedojdzieśdopracy.Będąćtery