Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
śwy.Miejsceniedobre,będziedługiegojenie,rozumieś?
Rozumiałambardzodobrze,chociażczteryszwyniewydawałymi
sięjakąśszczególniewielkąraną.AleskorosamdoktorJoséMartinez
takmówi…
—Jakdługo?
Miejscewokółranymimoznieczuleniapulsowałogorącymbólem.
—Ziobacimy.Trzi,moziećterytygodnie.Poleziśunaskilkadni
iziobacimy.Iniechodźnatejnodze,niewolnoci.—Trzytygodnie?
Chybamusięcośpomyliło!Chciałamzaprotestować,alenie
zdążyłam.—No,gotowe.Terazodpoćnij,Ursiula.Wnocymozie
boleć.Siostra!
Dałznaćpielęgniarce,żebyzałożyłabandaż,asamzdjął
zakrwawionerękawiczkiiwyszedłzsalizabiegowej.
Notosięurządziłam,niemaco.Jestemuziemiona.Jakjasobie
poradzęnatymswoimzadupiu?PrzecieżaniBaśka,aniniktinnynie
zamieszkazemnąnaczaschoroby.Zresztą—cotudużogadać—nie
byłonikogoinnego.
Wszystkoprzezpradziadunia!Gdybynietenprzeklętyportret,
nigdybyniedoszłodotegowypadku!Jakgodorwę,to…Nagle
uświadomiłamsobie,żeniemogęniczrobić!Żetaknaprawdęto
wszystkosątylkomojewymysły.
Czekającnaprzewiezieniedosali,wktórejmiałamspędzićkilka
dni,rozmyślałam.Przedewszystkimpozbędęsięportretu—wyniosę
nastrychalbosprzedam,wkażdymrazieniechcęgomiećwdomu.
Niemamowy!Chybanajlepiejbędziesprzedać,napewnojestwiele
wart.Tostaryportret,apradziadunionanimjakżywy!Itodosłownie!
Głupiajesteś,zganiłamsamasiebie,wmawiaszcośsobie.Przecież
niemogłaśwżadensposóbrozmawiaćzportretem,opanujsię,Ulka!
Ubzdurałaścośsobie,naprawdębyłaśnaniezłymrauszu.Przecieżdo
Baśki,dziadjeden,nawetsłowemsięnieodezwał!IBaśkaodrazu
stwierdziła,żebyłampodwpływem.Pewnieprzezzazdrość,znamją.