Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
KiedyśjedenzklientówpowiedziałAntkowi,żejestjak
kotznalezionywrynsztoku.Podobniejaktakiezagubione
izdesperowanezwierzępotrafiłzrobićwiele,żebyzostać
jużnazawszeprzyczłowieku,któryokazałmutrochę
życzliwości.Stawałsięprzymilny,ugodowyiprzydatny.
Uzależniałodsiebie.Mógłnawetmruczećnaspecjalne
życzenie,akiedyzachodziłapotrzeba,wystawiałpazury.
Aletylkowzabawie!
Oczywiściewszystkototrwało,dopókinieustawała
walkaonajbardziejdrogocennąrzecz,jakąmogładać
mudrugaosobaobezpieczeństwo.Materialne
ipsychiczne.Takie,dzięki,któremuzdołałbywkońcu
odpocząć.Przestaćuciekać.Zatrzymaćsię.Wyspaćsię.
Możenawetrozpocząćstudiaizacząćnormalnieżyć,jak
inneosobywjegowieku.
DlategoAntkowitoporównanienieprzeszkadzało.
Noilubiłkoty.Zwinne,inteligentne,potrafiłyszybko
dostosowaćsiędosytuacji.Byłypłynne.Taksamojak
japowtórzyłwmyślachjakmantrę,kolejnyraz
bezwiednieprzeczesującmokrewłosy.
Stałwłazienceiobserwowałwszparzepowstałej
przezuchylonedrzwi,jakjegoniespodziewany
dobroczyńcaprzemierzapokójwtamizpowrotem.
Konradrozmawiałprzeztelefonzprzyjacielem,którego