Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gopłaskonadłoni,apotemzgniata.Ściskagoirozciąga.
Marmurrozszerzasięwjegorękachdorozmiarupięści,zmieniasię
wkulistyobiekt,przezroczystyjakbańkamydlana.Najego
powierzchniobracasięcałyukładsłoneczny.Czerńprzechodzi
wgłębokifiolet,zktóregopromieniujenazewnątrzbłyszcząceświatło
iwyświetlanaścianiekonstelacjegwiazd.Violetpotrafijewszystkie
wyliczyć:PasOriona,WielkaNiedźwiedzica,Kasjopeja,Gwiazda
Polarna.
Toabsolutnieniemożliwe.
Tomagia.
Marsnaczolechłopcapogłębiasię,gdykularozszerzasięjeszcze
bardziejirozjaśniamrocznepomieszczenie.Violetgłośnowciąga
powietrze,gdydostrzega,żekulaniespoczywajużwrękach
Aleksandra,tylkounosisięnadnimi.Jednotrzepnięciejego
nadgarstkiemikonstelacjenaglesięzmieniają,pojawiająsięnieznane
gwiazdyiksiężycekrążąceleniwiewokółnich.Violetwyciągarękę,
żebylekkodotknąćcieniutkiejbłonki.
Aleksander.
Kularozpadasięwpył,błyszczącynastole.
Chłopakwzdrygasięzpoczuciemwiny.Jegodłoniepokrywa
czarnyżwirek,drobnyjakpiasek.
Penelopastoiwdrzwiach,przezmomentwyglądanarozwścieczoną,
chmurnąjakburzazpiorunami.Alewciągusekundywracadawna
spokojna,beznamiętnakobietazbawialni.Zaniądokuchniwchodzi
Ambroseizatrzymujesięnawidoknieporządku.
Co…
JaiAleksandermusimyjużiśćoznajmiaPenelopaiwjejgłosie
brzmiszczeryżal,leczVioletwie,żetonieprawda.Miłobyłowas
odwiedzić,choć…zabawiliśmyjużzbytdługo.Będziemymusieli
odwiedzićwasponownie.