Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ
Piąty
R
półdzikiegodzieckawwyższą,półdzikąnastolatkę.Czytakażdą
aczejwbrewwłasnejwoliVioletdorasta,wystrzeliwujezmałego,
książkęzbibliotekipodwarazy.Eksplorujeprzestronnepoddasza,
trawersujewąskiebelkizprzesadnąpewnościąsiebie,przez
copewnegodniaprzebijastopąsufit.Zapuszczasiędozarośniętego
ogrodu,wktórymbuduje–apotemrozwala–skomplikowanyfort
zpostrzępionejwstążkiigałązek.Alenigdynieopuszczagranic
posiadłościEverlych.Aniżebypójśćdoszkoły–„Poco,bracie,skoro
jajestemtakimdobrymnauczycielem?”,mawiaAmbrosezniezbyt
przekonującymuśmiechem–aniżebyspotkaćsięzprzyjaciółmiczy
rodzinąlubzeświatem,którywydajesięstalenapieraćnamurich
ogrodu.
Tylkocoroku,najpierwzwściekłąnadzieją,apotemjużtylko
zwściekłością,Violetczeka,ażmatkaprzekroczyprógdomu.Czeka
nalist,natelefon,nachorągiewkisygnalizacyjnenadachu
–najakikolwiekznakświadczącyotym,żeniezostałapozostawiona
tu,bypowolipokrywaćsiękurzemjakcałaresztadomu.
WpiętnasteurodzinyVioletAmbrosezastajesiostrzenicę
nadworze.Dziewczynaszarpienastrzępyliścieogromnegokrzewu
dzikiejmięty,zmocnozaciśniętymizębamiitwarzązaczerwienioną
zwysiłkuwłożonegowpowstrzymywaniełez.Narękachmazielone
plamy,awoczachniewylanełzy.
–Robięherbatę–mówizuporem,choćnaparztakiejilościliści
pilibytygodniami.
Ambrosełagodnieodciągająodkrzewu.
–Violet…
–Onaniewróci,prawda?–Zrywakolejnągarśćliści.–Atynie
powieszmi,gdzieonajestanidlaczegoodeszła.Tojestklątwa,
prawda?