Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Oczywiścienicniezginęło?
-Tegojeszczeniewiemy,czekamynaspeca,któryspróbuje
otworzyćtocacko.Taknaokoważyzedwietony,wstępne
oględzinyniepotwierdziłypróbywłamania,alezdrugiej
stronymogłobyćtak,żeten,ktoStayerastuknął,najpierw
wyciągnąłodniegokod,zabrałparęfantówizamknąłza
sobądrzwi...
-Sejfu,bowejściowezostawiłotwarte-doprecyzował
Grodzki.
KleemanniPrzybyszewskiotaksowaligozimnymspojrze-
niem.
-Stayertokolekcjonerantykówizabytków,kupował
isprzedawałwszystko,comiałojakąkolwiekwartość-mówił
dalejKleemann.-Dlajasności,cenafantów,którestanowiły
dlaniegowartośćiktórymibyłłaskawzaprzątaćsobiegłowę,
zaczynałasięodkilkutysięcyeuro.
-Czylizwyczajnyhandlarz?-Przybyszewskipodrapałsię
pogłowie.
-Tak-odpowiedziałGrodzki.-Toniebyłżadenmiłośnik
staroci,tylkodiler.Facetapodejrzewanookontaktyzmię-
dzynarodowąszajkąprzemytnikówantyków,interesowałsię
nimInterpoliCentralneBiuroŚledcze,alejakdotejpory
nieudałosięmuniczegoudowodnić.
-Ijużsiępewnienieuda-westchnąłkomendant.-Aten
miecz?
-Czegośtakiegojeszczeniewidziałem-Kleemannpo-
kiwałzniedowierzaniemgłową.-Niejestempłatnerzem,
alenawetnamnie,laikuwtychsprawach,tenokazzrobił
nieladawrażenie.Jestpotężny,chybadwuręczny,misternie
grawerowanyiwygląda,jakbyzostałwykutybardzodawno
temu,choćpojęcianiemam,czytoczasemniejakaśwspół-
czesnapodróbka.
18