Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
spiskują,intrygują.Ach,czemujesteśtakibogatyitakipiękny?Jesteś
kawaleremdowzięcia,któregochcąwszyscy.
–Ciekawyjestem,czybymtusiedział,gdybymnielosstworzył
kulawym,zezowatym,rudymczyścicielemulicznychlatarni?
Apochwilizapytałzaciekawiony:
–Któżtomniepożąda?
–Wszystkiepanny,wdowy,rozwódkiimężatki.Wszyscyich
ojcowie,opiekunowie,matki,ciotki,kuzynki.Imięich:Legion!
–Tostraszne.Włosymisięzjeżyłyzezgrozy.
–Itotyle?
–Tyle.–Obojętniewzruszyłramionami.
Kobietaokręciłaswezłotewłosywokółjegogłowyiszyi,
azaciskającteczarodziejskiejedwabistepęta,całowałaiszeptała:
–Och,ajaciętakkocham,ubóstwiam,niedamnikomu,nigdy!
Tenczłowiekmiałprawobyćdumnyipróżnyinicdziwnego,
żenadmiarszczęściazepsułgocałkowicie.
Zegarwsąsiednimpokojuwybiłgodzinędrugą.
Metalicznydźwiękzbudziłkochanków,którzy,niewiedziećkiedy,
zasnęliprzytuleni.Hrabinadrgnęłaprzerażona.Wentzelztrudem
podniósłsięzotomany.
–Będzieszmizłorzeczyła,mojajutrzenko!Nabawiszsięzłejcery
imigreny,ajutrobaluksiążątHolhenlohe!Dobranoc!
Uścisnąłjąrazjeszcze,ucałowałrękęiwyszedłdobrzesobie
znanymbocznymprzejściem.Wbramiezapaliłcygaro,podniósł
kołnierzpalta,bochłódgoowionął,izrękamiwkieszeniachruszył
kudomowi.Niemiałdaleko.
Jednakwcaleniechciałomusięspać.Dlategozamiastiśćprosto
dopałacu,skręciłwbocznąuliczkęiszedłbezcelu,ottak,żeby
rozprostowaćnogi.Możechciałodpędzićdziwnyniepokój,który
googarnął,gdywychodziłodAurory.ZnównuciłpółgłosemLore
lei.
Nagle,kilkanaściekrokówprzedsobą,ujrzałdwiepostacie
–kobiecąimęską.Dałosięsłyszećgłosy:jedenniecierpliwy,adrugi
natrętny.Kobietaprzyśpieszyłakroku,widocznieszukałaobrony
wucieczce.Jednakmężczyznanieustępował.
–Dajbuzi,panieneczko!–Hrabiarozpoznałgłosswego
znajomego,sławnegoawanturnikaiopoja,baronaWertheima.–Znaku
niebędzienaustach,ajakmidasz,tocioddam!Wnocywszystko
wolno.Ejże,nieuciekniesz!Powoliczyponiewoli!
Choćbyłwyraźniepodchmielony,towystarczyłokilkadługich
krokówidopędziłuciekającą.Złapałjązaramię.Kobietaszarpnęłasię