Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
chichotem,któryzmieniłsięnaglewzduszonycharkot
nałogowegopalacza,poczymznówrozległsięśmiech.
Nakrótkąchwilęzastygłwtymrozbawieniu,
intensywniewpatrującsięwemniewodnistożółtymi
oczami.Czułem,żepozwalamipodziwiaćsiebieiswoje
królestwo.Przyglądałemsięwięc.Słyszałemgłośny
oddech.Deszczbębniłoszyby.
Tobyłwielkipokój,wyłożonypomalowanąnaolejno
białoszarąboazerią.Odrazurzuciłomisięwoczy
zużyciewszystkiegotutaj:sprzętów,przedmiotów,
kolorów.Nawetpowietrzezdawałosiębyćstare.Nie,
niechodziłotylkoookropnyzaduch,panujący
wpokoju;okna,opróczjednego,zaktórymsłyszałem
nocnemorze,byłyzamknięteizasłoniętekotarami.
Tobyłocośinnego,odnosiłemwrażeniejakiejśpróżni,
dziuryczasu,zawszości.Wtedymyślałem,
żetozłudzenie,zmęczenie,alewypadki,które
wydarzyłysiępotemwtymdomu,potwierdziłymoje
przypuszczeniacodonierealnościtegodomu,chociaż
taknaprawdętoniejestemitegodokońcapewien.
Tendombyłjakbynazewnątrz.Nazewnątrz
rzeczywistości.Właściwienigdynieudałomisięustalić,
czymdokładniebył.Gdzieikiedybył;wjakim
wymiarze.Alewtedyjeszczenieprzeczuwałemswojej
niewiedzy.Johanzabulgotał,znowuprychnął,
wydmuchałdyminaglewydałzsiebiedługie,
przeciągłewycie:
Uuuuuuuuuuaaaaaaaaa!
Tobrzmiałojakgłosznudzonegowilka.Zachichotał
iznowuwbiłwemniewzrok.Zmrużyłoczyiwygiął
pogardliwieusta.Terazwyglądałgroźnie.Alechwilę
potemznowuparsknąłśmiechemizapatrzyłsię
wciemneokno,zaktórymkipiałolodowatemorze.