zadrapaniami.Napróżnousiłowałapodciągnąćgorset.
Kreacjazostałazaprojektowanapoto,żebyjak
najwięcejodsłaniać.Mimowdzięcznościumknęłaby
stądcosiłwnogach.CoFlynnsobieoniejpomyśli?
Rozbiładrogisamochód,uciekłazdomuiunikała
kontaktuzrodziną.Czybędziejeszczemusiałaspojrzeć
woczypaniMarshall?
‒Czybolicięgłowa?Damcitabletkęprzeciwbólową.
Avaodwróciłagłowę.Flynnstałzaniązeszklanką
ijakimślekarstwemwręce.Głupiesercenasamjego
widokprzyspieszyłorytm.Paliłjąwstyd.Najwyraźniej
doszedłdowniosku,żemakaca.Czyżbysobie
wyobrażał,żeregularniepije?
Posadziłjąnakrześleinarzuciłcośnaramiona.
Chybaswojeubranie,bopachniałolasemideszczem
jakon.Wciągnęłagłębokownozdrzatenzapach.
Podziękowała,zanimpospiesznieodwróciławzrok.
Onieśmielałją.Mimosiedmiulatróżnicywieku
pociągałjąoddziecka.Podziwiałajegoumiłowanie
przygódiłagodnysposóbbycia,aostatniorównież
wspaniałą,męskąurodę.Czywiedział,żesamwidok
tychciemnychtajemniczychoczuprzyspieszajejpuls?
Żeczasamimarzyła
Zabroniłasobiepodobnychmyśli.Latażelaznej
dyscyplinynauczyłyjązachowywaćkamiennątwarz
wkażdychokolicznościach.Wzięłaszklankęitabletki,
udając,żeniekrępujejejsiedzeniepółnagowpodartej
wieczorowejsukniwkuchnijegomatki.
‒Czytwojamamajestwdomu?–zapytała
zpozornymspokojem.
‒Nie.Podczasprzyjęćśpiwedworze,żebywstać