Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tymrazemmanasobiecywilnygarnitur,elegancki,
ciemny,wcienkieniebieskieprążki.Sonjiwydajesiębar-
dziejpodobnydotamtegoLudkazdawnychczasów.
–Dlaczegozwracasiępandomniewtensposób,proszę
tegonierobić,znamysięprzecieżoddawna.
Sonjachciałabyznimrozmawiaćjakzkimś,kogoznasię
odlat,borzeczywiścieznająsięjużdługo,choćonpamiętają
raczejjakprzezmgłę.
–Toprawda–przytakujeLudwig.–NaPohorju,kiedy
pomogłemcisięwygrzebaćześniegu,byłaśjeszczemałą
dziewczynką.
–Nietakąznówmałą,miałamchybadwanaścielat.Ale
wszystkodobrzepamiętam.Wy,dorośli,raczyliściesięgrza-
nymwinem,amy,dzieci,dostaliśmyciasteczka,którezabra-
łazesobąmama.
–Grzanewino,notak.
Paląc,wydmuchujeobłoczekdymu,którynadjegogłową
zmieniasięwdrżącekółko.Zzadowoleniemobserwujeswo-
jedzieło,Sonjateżpatrzy,maochotęsięroześmiać,gdyby
nieto,żechodzioważnesprawy,amożejednakdobrzebyło-
bysięroześmiać,więcśmiejesię,trochęnasiłę.
–Jaktorobisz?–pyta,spoglądającnaniegozpodzi-
wem.Ach,tylkoudaje,żepodziwiatowydmuchiwaniekó-
łekzdymu,wcalejejtonieinteresuje,starasięzuznaniem
patrzećmuwoczy,aleniepotrafi,niepotrafi,jegooczymają
zimnyzielonyodcień.
–Chceszspróbować?
–Niepalę–odpowiadaSonja.
Tonieprawda.Kiedyśpaliłazeswoimchłopakiem.Bar-
dziejdlażartu,fajniebyłowłóżkuwydmuchiwaćdymzpa-
pierosa.
–Żadnasztuka–śmiejesięLudwig.
Znowupuszczaniebieskawekółkopodsufitiśledzi
znikającyobłoczek.Jakbymusięnigdzieniespieszyło,jak-
bymiałdużoczasu.Dużo,bardzodużoczasu.Sonjaczuje
dziwnydreszcz,właściwieniemożepatrzećnatobeztroskie
12