Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tojużzpamięci.Wczorajwieczoremkilkarazyprzypominał
sobiejejzgrabnychódispódnicęwkratkę,jejsympatycznie
brzmiącygłos,terazjednakmyślałtylkootym,jakgiętki
jestjejniemieckiijakświeży,prawietakjakona.Noinag-
le–zawszetasamahistoria!Wtychprzeklętychczasach,
wtymprzeklętymmieście,choćjesttojegowłasnemiasto,
niedasięspędzićwspokojuanijednejchwili,bezprzerwy
trzebaczuwać!
–Tookogo?–pytalodowatoLudwigMischkolnig.Już
niejestLudkiem,tylkopolicjantem,policjantemszczegól-
negorodzaju.Iwłaśniedlatego,żejestpolicjantem,Sonja
chciałaznimrozmawiać,właśniedlategobiegłazanimpo
ulicy.Wtedymiałmundur,terazjestpocywilnemu.Sonja
niewie,żeLudektoniezwykłypolicjant,leczoficerSS.
TymczasowododyspozycjiSłużbyBezpieczeństwa,Si-
cherheitsdienst,którawtymmieścierealizujenadzwyczaj
ważnezadania.Niewierównież,alewkrótcesiędowie,że
policjancipracująteżpocywilnemu.Kiedysąnasłużbie,
nosząmundury,szaremunduryoddziałówSS,wszyscy,któ-
rzysłużąwtakiejpolicji,sąwSS.Sonjanarazietegonie
wie,zwielkąnadziejąpatrzynaLudka,młodegoczłowieka,
którykiedyśpomógłjejwstaćzmokregośniegu.
–Aresztowanomojegoprzyjaciela,przezpomyłkę–wy-
rzucazsiebiesłowapowstrzymywanedługo,odchwili,gdy
biegłazanimpoulicy.
–Przezpomyłkę?
–Napewnopomylonogozkimśinnym.
–Jasne,przezpomyłkę,zawszejestprzezpomyłkę.Czy
toabyniejakiśprofesor?
–Nie,asystentnauniwersyteciewLublanie,geodeta.
–Twójchłopak?
–Przyjaciel–mówiSonjazociąganiem.
–Akurat!Twójchłopak.
Sonjapatrzynazimnąherbatę,dużojejzostało,pijeszyb-
ko,filiżankajestpusta,bardzobychciała,żebytarozmowa
wreszciesięskończyła.
18