Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przezcuchnącegrzechembagnaiwądoły,chociażitak
sięzdarzało,jegozałożeniebyłojednakjaknajbardziej
zacne:kroczyćjasnymszlakiemmocy.Ajeślinie
pomagaćbliźnim,toprzynajmniejimnieszkodzić.
Igdziegorzuciłprzekornylos?
AotóżrzuciłgodochrześcijańskiejstolicyPolski.
Odziwo,nawetsięCezaremututajpodobało.
Szybkoznalazłwśródbraciszkówkilkudobrych
znajomychizichpomocąpoznawałklasztor
odpodszewki.Zaglądałwtakiemiejsca,gdzienie
wpuszczasięaniturystów,aniwiernych.Niebyła
towprawdzieKenia,alespędzaćlatonawykopkach
iwchłodnychklasztornychmurach,wktórychkażda
cegłaszeptałaohistorii,torównieżniezłagratka.
Czułsięwięcusatysfakcjonowany.
Jegopoobiedniobchódpowałachzwolnastawałsię
rytuałempodsumowującymdzieńpracy,któryokoło
szesnastejkończyłsięherbatkąuprzeora.Zwykle
herbatkapieniłasięCezaremuwustach,ponieważ
dyskutowałzeświętymmężemnatematyewolucyjne,
aojciecprzełożonybyłdiabelnieciętynaDarwina,choć
rozumiałznaczeniejegomyślidlanauki.Odewolucji
doteologiibyłwięckrok,mimożeteoretyczniedziedziny
nawzajemsięwykluczały.Wczorajdokompaniidołączył
profesorLesiak,którynazywałsiebiebuddystą,idziały
sięrzeczyarcyciekawe.Poglądykrzyżowałysię
wrefektarzujakszpady,emocjepęczniały,aślina
dysputantówtryskałaobficie.Zajedzonowięcherbatkę
winem.Kulturalnie,oczywiście.Tak,zajedzono.Podane
winobyłotakstare,żezaserwowanojenaspodeczkach
wpostacigalaretki,którąspałaszowaliłyżeczkami.
Ach,teklasztornespecjały…
Wspominającznostalgiąwino,Cezaryschowałsię
naławcepodSkarbcem,gdziezamierzałdyskretnie
zakurzyćizaplanowaćresztędnia.Przedobiadem