Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jakiekolwiek.
AnatolKowalewskizdjąłokularyiodłożyłjedoetui.
Przygładziłułożonenabokwłosywodcieniupopielatego
brązu(mocnojużsiwiejącetuiówdzie),którerobiły
wszystko,byokazaćswojenieposłuszeństwo,izuporem
maniakazwijałysięwfale.Pomimosporejilościgumy
dowłosów,jakącoranostosował.Zerknąłukradkiem
naswojeramionaschowanepodciemnąkoszulą.Niech
tojasnacholera,znowułupież.Ztorbamipójdzieprzez
tobadziewie,ileżmożnawydawaćnaspecyfiki,które
wrezultacieokazująsięfuntakłakówwarte?Onie,
czterdziestolatkowienaprawdęniemająlekko.
Aczterdziestopięcioletnimpracownikomoświatynależy
sięorder.Zwłaszczajemu.Zasamfaktdźwigania
nabarkachcałejtejegzystencji.
***
OJezusMaria!BarbaraBąkstęknęła,
zdecydowanymruchemwypchnęłazwindywielkie,
kartonowepudło,poczymsamawyczołgałasięnaklatkę
schodową.
Odrapanedrzwiskrzypnęły,zamknęłysięztrzaskiem,
akabina,skrzeczącipojękując,zjechaławdół.Barbara
odetchnęłagłęboko,wyprostowałaplecyilekkosię
skrzywiła,bozmuszonydoczynównadludzkichkręgosłup
wyraźnienosiłsięzzamiaremstrajku.Cóż,człowieknie
miałjużdwudziestulat,miałdwarazywięcej.Odgarnęła
zauchodługie,proste,jasnewłosyipchnęłapudło
wprawo,wstronęotwartychnaościeżdrzwidojednego
zmieszkań.Conaszło,żebytyledotegopudła
napchać?Itakzjedzienadółjeszczekilkarazy,jakby
zjechałaotenjedenwięcej,nicbysięniestało.Zza
futrynydrzwimieszkaniawyjrzałagłowawyposażona
wokularywgrubych,ciemnych,rogowychoprawkach
orazwsterczącąnawszystkiestronyszczeciniastąblond