Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niespieszniepokonałschodkidoprzejściapodziemnego.
Tubyłochłodniejijakzwykleśmierdziało.Pod
wielobarwną,upstrzonągraffitiścianąnarozłożonych
namurkukartonachspałodwóchmężczyzn.Notak,cinie
musząsięnigdziespieszyć.PanStaszek,gwoliścisłości,
niespieszyłsięrównież.Dojściedodługiego
monumentalnegobudynku,lekkowygiętegojakbiegun
fotelaiszczerzącegosięnafronciewysokąkolumnadą,
zajęłomuparęminut,choćnadobrąsprawęwystarczyło
jedyniepokonaćstaranniewypielęgnowanyskwer.Noale
bezprzesady,toprzecieżniewyścigi.Ajużnapewnonie
wponiedziałki.Porazpierwszyoddłuższegoczasupan
Staszekdoszedłdowniosku,żeschodówprowadzących
dowejściabudynkujestzdecydowaniezadużo,aich
stopniezawysokie.Pokonałjejednakbohatersko
iznalazłsięwchłodnymwnętrzu.Odetchnął.Jakieś
trzystalatpóźniejdotarłwkońcudoswojegogabinetu
wWydzialeNadzoruKształceniaPodstawowego
iSpecjalnegoiciężkozwaliłsięnaobrotowyfotel.
Biurkozawirowałowrazzewszystkimispoczywającymi
nanimpapierami.PanStaszekpostanowiłpodjąćsię
rzeczynajpilniejszychitych,którychjużnaprawdęnie
możnabyłoodłożyćnainnyczas,czyliprzekładanych
wielokrotnie.Ponowneichzepchnięcienamargines
zainteresowańmogłobywkimśrozbudzićutajonądotej
porychęćmordu,apanStaszekbyłmocnoprzekonany,
żejegoczasjeszczenienadszedł.Poogarnięciu
najbardziejpriorytetowychpriorytetówniezamierzał
zabieraćsięzapriorytetyzwykłe,tylkowziąćswoją
teczkęiwrócićdodomu.Doszławnimdogłosu
przemożnapotrzebawyciągnięciasięwpozycji
horyzontalnej,aponieważzawszenależałoiśćzagłosem
serca,panStaszekpostanowiłniestawiaćniepotrzebnego
oporu.
Rozpuściłwszklancewodymusującetabletkinakaca,
wypił,westchnąłiotarłdłoniąusta,nadktórymiwyrastał