Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mojesercebiłojakoszalałe,omałoniewyskoczywszy
zpiersi.Misieuwielbiająprzygody,anajbardziejte,kiedy
mogąkomuśpomóc.Tosuperbohaterzyowielkichsercach.
–Dodzieci,jedziemydodzieci–szeptałemrozgorączko-
wany,niemogącdoczekaćsięchwili,kiedyzaczniemywy-
konywaćtotrudnezadanie.
Wiedziałem,żepomaganieludziomtociężkapra-
ca,byłemjednakprzygotowanynanajgorsze.Bardzosię
zdziwiłem,gdypodotarciunamiejscezamiastdzieciujrza-
łemdziwacznypojazdznapisem„Mobilnypunktpoboru
krwi”.Ojej,jakiogromny!Jakikolorowy!Awśrodkuma
mnóstwofoteliiskomplikowanychurządzeń!Czyżbyto
byłakosmicznarakieta,którawylądowaławśrodkuBrze-
zin,żebyzabraćnasnaKsiężyc?Przezdłuższąchwilęupa-
jałemsięwidokiemtegokolosa.
Zapowiadałasięniesamowitaprzygoda!Coprawda,do
tejporypodróżowałemwKosmoswyłącznienazaczaro-
wanymkrześle,tegodnianiemiałemjednaknicprzeciwko
eskapadzienaKsiężycnapokładzietejwspaniałejrakiety,
zwłaszczażebyłatomisjaratunkowa.PaniAniaposadziła
mnienajednymzfoteliipowiedziała:
–Krewjestbardzocenna,misiu.Choredzieci,
żebymogłypoczućsięlepiej,potrzebująjej.Dziśpodzieli-
mysięznimitymskarbem.
–Słodkojestsiędzielić–szepnąłem,aletak,żeby
niktopróczpaniAninieusłyszał.
9