Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dlaczegoniewyjdzieszzamążiniepozwolisz,aby
jakiśmężczyznacięutrzymywał?zapytał
prowokacyjnieMcCallum.
Jessicaprzechyliłazalotniegłowęiposłała
muuśmiech.
Oświadczaszmisię,zastępcoszeryfa?Czyktościę
mamiłopowieściamiochlebie,którysamawypiekam?
Nienadajęsiędożeniaczki.Niepotrzebujężony
anidzieci.
RadosnywyraztwarzyJessikiprzygasł,aleresztki
uśmiechupozostały.
Niekażdychcemiećrodzinęprzyznała.
Niekontynuowałarozmowy,bojejuwagęzwrócił
głośnydzwonektelefonuwsekretariacie,poktórym
odezwałsięsygnałinterkomu.
Dzięki,żewpadłeś,dozobaczeniajutrorano
dodała,podnoszącsłuchawkę.
Dom,wktórymmieszkałMcCallum,znajdowałsię
nakońcuszerokiejślepejulicy.Sąsiedzigonie
niepokoiliswoimisprawami,alezdawałsobiesprawę,
żeczulisiębezpieczniej,wiedząc,żeoboknichmieszka
funkcjonariuszużbyporządkowej.Niekiedysiadywał
nagankuzpuszkąpiwawdłoni,napawającsię
pięknemokolicyiobserwującbawiącesięijeżdżące
roweramidzieci.Bywałmimowolnymświadkiemich
smutkówiradości.Dostrzegałczułośćjednychrodziców
izdumiewającąobojętnośćinnych.Pozostawałjednak
postronnymobserwatorem.
Wjegowłasnymżyciutakżebyływzlotyiupadki,tyle
żeniebzanikogoodpowiedzialny,jedyniezasiebie.