Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Aleprzecieżjeszczekosmetyki,ciuchyiimprezyniepowiem
tegogłośno,bomniezastrzeli.Patrzynamojąminęichybawydajesię
rozumieć.Znamnielepiej,niżbymchciała.
Możetatamarację?wtrącamama.Nacałąresztę.Macha
lekceważącoręką.Wystarczycipolskapensja.Ajeślichceszzarobić
więcej,topozostajejeszczenaszafirma.
Nie,dziękuję.Zakładamręcenapiersiikręcęgłową.
Niedoczekanie,żebymtampracowała.Razemznimiwujkiem
Sebastianem.Gorszegowięzieniajużbyćniemogło.
Dzwonekdodrzwizwiastuje,żeowilkumowa.Dagmara
iSebastian,przyjacielemoichrodziców,wchodządonaszegodomu
jakdosiebie.właściwiejakrodzina.MajątrzechsynówBłażeja,
którymieszkawWarszawie,KubęiMarcela,którywyjechał.Ten
ostatnitodlamnietrudnytematinawetmyślonimwywołujedziwny
skrętwbrzuchu.Chociaż…takdawnooniegoniepytałam…
Ciociu,couMarcela?rzucamobojętnie.Spodziewamsię
standardowejodpowiedzi,którąsłyszałamjużsetkirazy,zanim
stwierdziłam,żemojepytaniabezsensuciąglezagranicą,nie
wspominanicopowrocie.Mójrzekomyprzyjacielwyjechałczterylata
temu,obiecującmitrwałykontakt.Tymczasempodwóchlatach
przestałprzyjeżdżaćnaświętaiwogóleprzestałsięodzywać.
Ograniczyłtelefonyikontaktowałsiętylkozeswoimirodzicami.Nie
mogęzrozumiećdlaczegoitostrasznieboli,mimożeminęłotyle
czasu.
Widzę,jakDagmarakręcisięnakrześleipatrzyniepewnie
namamę.Mrużęoczy,próbującwybadaćjejminę.Sebastiantrzyma
zarękę.Czujędziwnyściskisercedudniącewpiersi.
Cośsięstało.
Marcelwracazatydzieńodpowiadacicho,amójbrzuch
wywracasiędogórynogami,słyszącterewelacje.