Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czterylatawcześniej
PokolejnymgorącymdniuWrocławzzachwytempowitałkojącyletni
wieczór.Miastobudziłosiędożyciaokrzykamimłodychwesołych
ludzi,którzyukradkiemwymykalisięzeswoichdomów.Połowa
nieświadomychrodzicówciągleoglądałatelewizję,niepodejrzewając
nawet,żegdzieśzapobliskimmurkiemichpociechywłaśnieprowadzą
niezwyklebujneżycietowarzyskie.
Wparkowejalejcenaławcesiedziałodwojemłodychludzi,
trzymającsięzaręceiżyworozmawiając.Okołopiętnastoletnia
dziewczynapołożyłagłowęnaramieniuswojegotowarzysza
iukradkiemzerkałanajegoprzystojnątwarz.Onzdawałsiętegonie
zauważyć,zapatrzonyprzedsiebieiuśmiechnięty,aletaknaprawdę
każdyjejgestwywoływałwnimdziwnąeuforię,którejsamdokońca
nierozumiał,iwłaściwieniewiedział,coztymzrobić.
–Marcel…abędzieszomniepamiętał?–zaczęłaniepewnie,
starającsięniemyślećosmutku,któryzuporemchciałwycisnąćzjej
oczułzy.Onzerknąłnachwilęwjejduże,niebieskietęczówki.
–Nigdyotobieniezapomnę,Lili–powiedziałzwiększą
czułością,niżzamierzał.Jednakniebyłtakdobrywzatajaniuswoich
uczuć,jakmyślał.
–Kiedyprzestaniesztakdomniemówić?–Zachmurzyłasię.
Pomyślał,żeuwielbiaobserwowaćtejejhumorki,alezaraz
odgoniłtęmyślzsurowympostanowieniem,żeniebędziemiękki.
–Nigdy,przecieżsamachciałaś–zaśmiałsięgłośno.
–Aletobyłodawno!–oburzyłasięiśmiałoszturchnęłagowbok.
Złapałsięzażebra,udającból,któregotaknaprawdęniepoczuł.
Chciałdaćjejsatysfakcję–lubił,kiedysądziła,żejestsilna.
–Laura,totylkoczterylata.Skończęstudiaiwrócę.Przecież
mamyinternet,będziemywkontakcie.–Wierzyłwto,comówił.
Towszystkowydawałomusiętakieproste.