Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Matka?Janunosibrew.
Tak,jestjużwiekowai...
Maczterynogiorazbeżowątapicerkę?Jansplata
ręcenapiersi,wbijającwemnieoskarżycielskie
spojrzenie.
Yyy...Przełykamślinę.
Chybanierozumiem.
Myślę,żedoskonalepanirozumie.Ajanietoleruję
kłamstwa.Jeślichcepanizałatwiaćprywatnesprawy,
toproszętorobićpopracy.PozatymPiłsudskiegojest
rozkopana.Niedotrzetampaniwtrzydzieściminut.
Zatykamnie.Englermusiałstaćzamnąnatyledługo,
byzorientowaćsięwsytuacji.Robimisięgłupio,alejakiś
wewnętrznysprzeciwniepozwalamidaćposobie
poznać,żejestemnaprzegranejpozycji.Przyjmuję
obronęprzezatak.
Podsłuchiwałpanmojąrozmowę?
Niemusiałem.Mówiłapanitakgłośno,żecałasala
paniąsłyszała.
Odruchowoodrywamodniegospojrzenieiprzebiegam
wzorkiempobiurze.Wodpowiedzipracownicy
momentalniespuszczająoczynaswojelaptopy,udają,
żepatrząwokno,podziwiająoświetlenie,białeściany.
Pocieramdłoniączoło.Jestemwciemnejdupie.Nie
dosyć,żestracęfotelmoichmarzeń,tododatkowo
naraziłamsięszefowi,kłamiącjakznut.Itonaoczach
połowydziału.Niewesoło.Jedynesensownewyjście
toprzeprosić,usiąśćnatyłkuiwrócićpokorniedopracy
przybiurku.Alenasamąmyślotym,żeprzepuszczę
szansęnazyskaniepięknegouszaka,chcemisięwyć.
AżewyjącaprzedJanemMariaoznaczatosamo,
cospakowaniemanatkówipożegnaniesięzdobrze
płatnąrobotą,toobieraminnątaktykę.