Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Uśmiechamsięnajmilej,jakpotrafię,iodzywamsię
słodziutkimgłosem:
Szefie,tylkonagodzinkę.Robięprzymilneoczka.
Tonaprawdęważne.
To?Lustrujemniechłodnymwzrokiem.
Tenfotel.Zajmujęsięhobbystycznierenowacją
mebli,atocudosięprosi,żebyjeodnowić.Czymogę
wyjść?Wrócę,nimsiępanobejrzy.
Janpatrzynamnietwardo.Milczy.Próbujęzjego
twarzywyczytaćjakiekolwiekoznakizrozumienia...Igdy
jużwydajemisię,żedostrzegamwjegostalowych
oczachbłyskprzychylności,rozdzwaniasięjegokomórka.
Janściągabrwiikręcigłową.
Proszęwracaćdopracy.Padabeznamiętna
odpowiedź.
Odwracasię,wyjmujetelefonzkieszeniiodbiera,
odchodzącwstronęswojegobiura.
Fantakurwastycznie!Onie.Takłatwonieodpuszczę.
AlepanieEngler...Idęzanim,awzasadziebiegnę,
bokutafonmanogidługiejakszczudła.Wiem,
żetoniegrzecznieprzeszkadzaćwrozmowie
telefonicznej,alemamcichąnadzieję,żeszefzgodzisię
namojąprośbę,tylkopoto,żebymdałamuświęty
spokój.Proszępoczekać...Wyprzedzam
goizagradzammudrogę.
Jansięzatrzymuje.Marszczyczoło,poczymprzesuwa
pomnietakimwzrokiem,jakbymwytarzaławłaśnie
bilansnaszegonajważniejszegoklientawkrowimłajnie.
Zarazoddzwonięmówidosłuchawki,rozłączasię
iwkładatelefondokieszenispodni.
Naprawdęniemożemniepanzwolnićnawet
nachwilę?Przecieżitaksiedzęcodziennie