Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wExcelu,anieczteryminutywklepywaniakwot
wkalkulatornatelefonie,czegonajwyraźniejdokonała
panipodczasprzejazduwindąztrzydziestegotrzeciego
piętranaminuspierwsze.
Nieliczyłamtegonakalkulatorze,tylkowpamięci.
Jegobrwipodjeżdżająwysokodogóry.Nabankmyśli,
żejestemniespełnarozumu.Ażezdecydowaniewolębyć
postrzeganajakodziwoląg(doczegoprzyzwyczaiłamsię
jużwszkole),niżjakoosoba,którejbrakujekilkuzwojów
podczaszką,dodajęzuśmiechem:
Proszępodaćdwiedowolne,skomplikowaneliczby
powyżejstutysięcy.
Słucham?
Niewierzymipan,żeobliczyłamprawidłowoobrót
rocznywczteryminuty,bezużyciaExcela.Proszęwięc
zaproponowaćdwiedowolneliczby,ajapodampanu
wynikichdodawania.Jeślisiępomylę,mapanprawo
mniezwolnić.Jeślinatomiastwynikbędziepoprawny,
przeprosimniepan,damipremięuznaniowązaten
miesiącizrobicośztymzepsutymklimatyzatoremnad
moimbiurkiem,którypodobnojestsprawny.
WidokminyJanabezcenny.Wygląda,jakbywłaśnie
zdałsobiesprawęztego,żezatrudniłwariatkę.Patrzy
namnie.Myśli.Albomniezarazwypieprzyzautanazbity
pysk,albo...
Sięgadokieszenispodnipotelefon,wpisujecoś
naekranie,aja,choćniejestemwstaniewyczytać
żadnychemocjizjegotwarzy,jestempewna,żewłaśnie
wysyłaSMS-adoszefowejdziałuHRzpoleceniem
przygotowaniawypowiedzeniadlaMariiGabary.
Robimisięgorąco.Notopozamiatane.Ipocosię,
debilko,wychylałaś?Poco?
Siedemsetosiemtysięcydziewięćsetdwadzieścia