Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jedenplusosiemsettrzydzieścidziewięćtysięcy
dziewięćdziesiątsześć.–Nieoczekiwanierozlegasięgłos
Jana.
Rozdziawiamusta,bo,cholera,zaskoczyłmnie.Alenie
natyle,bymójumysłnieprzestawiłsięautomatycznie
nalogicznytor.Mójmózgwułamkusekundywysyła
sygnał–przedoczamizjawiasięciągliczb,które
wypowiadamnajednymwydechu:
–Milionpięćsetczterdzieściosiemtysięcy
siedemnaście.
Janmrużyoczy.
–Dodaćtrzystadwadzieściasiedemtysięcyczterysta
pięćdziesiąttrzy–rzuca,ajegokciukisprawnieporuszają
siępoekranietelefonu.
Uśmiechamsiępodnosem.
–Milionosiemsetsiedemdziesiątpięćtysięcyczterysta
siedemdziesiąt–odpowiadambezwahania.
Englerzerkanawyświetlacz,namnie,poczymwpisuje
cośnatelefonie,wymawiająckolejneliczby:
–Dodaćtrzymilionydziewięćsetsiedemdziesiąttrzy
tysiącedziewięćsetsześćdziesiątosiem.
Och,tyniewiernyJanie.Wywracamoczami
iodpowiadambezzająknięcia:
–Pięćmilionówosiemsetczterdzieścidziewięćtysięcy
czterystatrzydzieściosiem.–Przechylamgłowę
iprzyglądamsięszefowi.–Możemytociągnąć
dogoogola[1].Janiemamnicprzeciwko,aleczy
przypadkiempanniespieszyłsiędoklienta?
Janpodnosinamniewzrokznadtelefonu.Maexcelowy
#ARG!wypisanynatwarzy.Widzęponim,żeniepotrafi
racjonalniewytłumaczyćtego,cosiędzieje.He,he,he.
Togozażyłam.Pierwszyrazwidzęuniegotakąminę.Ija