Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Chceszpojechaćnaszymautem,Nick?–spytałsynaWilliam.
Tamtenjużodwróciłsiętyłemipomaszerowałwstronę
wielkiego,terenowegosamochodu.Byłczarnyibardzowysoki.Cały
błyszczałiwyglądał,jakbydopierowyjechałzsalonu.Niemogłamnie
przewrócićoczami.Typowe!
–Pojadęswoim–odpowiedział,odwracającsięwnasząstronę
ichwytajączaklamkę.–PokolacjiidędoMilesa,będziemykończyć
raportwsprawieRefforda.
–Świetnie–zgodziłsięojciec.Janatomiastniezrozumiałamani
słowa.–Noah,chceszpojechaćdoklubuzNickiem?–dodał
natychmiast,zwracającsiędomnie.–Będzieciemoglilepiejsię
poznać–Williampopatrzyłnamnieztakimzadowoleniem,jakby
właśnieprzyszedłmudogłowynajlepszypomysłnacałejplanecie.
Mójwzrokmimowolnieuciekłwstronęjegosyna,który
zuniesionymibrwiamiczekałnamojąodpowiedź.Całasytuacja
zdawałasięgobardzobawić.
–Niemamochotywsiadaćdosamochodu,jeślinieufamczyimś
umiejętnościomjakokierowcy–wyznałamnowemuojczymowi
znadzieją,żemojesłowadotknąNicholasa,botakbyłowprzypadku
każdegochłopaka,któregotalentdoprowadzeniasamochodu
podawałosięwwątpliwość.Odwróciłamsięplecamidobrata
iwsiadłamdoczarnegomercedesaWilliama.
Niepopatrzyłamjużwięcejnaniego.Matkaijejmążwsiedli
dosamochoduimogłamcieszyćsięodrobinąprywatnościnatylnym
siedzeniu,gdyprzemierzaliśmyulice,zbliżającsiędoklubudla
bogaczy.
Pragnęłamzcałychsił,żebytenwieczórsięjaknajszybciej
skończył,żebypaństwoLeisterowieprzestalijużodstawiaćtencyrk
oszczęśliwejrodzinceiżebymmogławrócićdoswojegopokoju
ispróbowaćodpocząć.
Popiętnastuminutachdojechaliśmydooddalonegoodrezydencji
miejscaotoczonegoświetnieutrzymanymitrawnikami.Byłojużpóźno,
aleoświetlonadrogazapraszaładoKlubuJachtowegoMaryRead.
Zanimwpuścilinaszabramę,mężczyzna,którypełniłstraż
westetycznejbudce,wychyliłsię,żebysprawdzić,ktojest
wsamochodzie.Gdyzobaczyłkierowcę,odrazugorozpoznał.
–Dobrywieczór,panieLeister.Proszępani…–dodał,
zauważającmojąmatkę.
Ojczymprzywitałsięznimiwjechaliśmydoklubu.
–Noah,twojakartaczłonkowskaprzyjdziewprzyszłym