Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nietomiałemnamyśli.Alezboczeńcynielubią,gdy
ichofiarajestodważna.Tamtekobietyzgwałcił,ale
potemwypuścił.
–Notak,mamapowinnazgodzićsięnagwałt,apotem
błagaćgoolitość?–wysyczał.–Takwedługpanamiała
sięzachować?
–Proszęsięuspokoić.Rozumiempanazłość,ale…
–Co,ale?
–Alemożebyżyła.
OczymłodegoSzajnypociemniałyzgniewu.Milicjant,
widzącjegozdenerwowanie,próbowałzałagodzić
sytuację.
–Najważniejsze,żegomamy.Wprawdziewynajął
najlepszegoadwokatawmieście,mecenasaWarchoła,
alemamynadzieję,żesięnamniewywinie.
–Jakto?Mimożesięprzyznałdowiny,moglibyście
gowypuścić?–Leszkiemażtargałozwściekłości.
–Kurwa,codziejenatymkurewskimświecie?!
–Mogąsiępowoływaćnaniepoczytalność.–Milicjant
znowuodchrząknął.–Alemamynadzieję,żebiegli
sądowiorzeknącoinnego.
–Wjakisposóbgozłapaliście?
–Zaatakowałkobietęwciąży.Wywiózł
jądopobliskiegolaskuizgwałcił,aleudałojejsię
wydostaćznyski.Zatrzymałatrabanta,wktórymjechali
dwajmężczyźni,ipowiedziałaimowszystkim.Zaczęli
gogonić,aleimuciekł.Jednakzdążylispisaćnumery
rejestracyjne.Zgłosilitenincydentmilicji.Amy
zrobiliśmyresztę.
–Toznaczy,żetoniemilicjagozłapała,tylkopostronni
ludzie–mruknąłLeszek.–Gdybynieoni,tenskurwysyn
dalejbygwałciłkobiety.–Zmarszczyłbrwi.–Amożebyły
jeszczeinneofiaryśmiertelneopróczmojejmatki,awy
otymniewiecie?
–Raczejnie.Alesprawdzimy.–Milicjantsiętrochę
rozluźnił.–Czypanwie,żenapoczątkuśledztwabyłpan
jednymzgłównychpodejrzanych?
–Proszę?–Leszekmyślał,żesięprzesłyszał.
–Zawszesprawdzamynajbliższąrodzinę.Alemiałpan