Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nawetkiedysięonanizował...Uśmiechał.Toostatnie
byłomiłe.Chciaławidziećgorozpogodzonego,
pragnęłategorówniemocnojakwidziećgonagiego,
podnieconego.
Gdybynigdygoniezobaczyła,miałabyspokój.
Wszystkozaczęłosiękilkamiesięcywcześniej,kiedy
Kronos,królnowychbogów,zacząłopowiadaćjej
owojownikach.
Chybajestemidiotką,pomyślałasmętnie.
KronoswydostałsięwłaśniezTartaru,więzieniadla
nieśmiertelnych,któreznaładoskonale.Uwięziłtam
Zeusaicałąjegoekipę,takżerodzicówAnyi.Czekał
naniąwpodziemiach.Kiedyprzyszłaposwoich
staruszków,zażądał,byoddałamuswójnajwiększy
skarb.Kiedyodmówiła,próbowałnastraszyć:
Dajmi,czegożądam,alboposzczujęnaciebie
władcówpodziemi.Tobestieopętaneprzezdemony,
spragnionekrwi.Jeślidostanącięwswojełapy,pożrą
żywcem.
Bla,bla,bla.Gadajsobie.
Nienastraszyłjej,przeciwnie,zaintrygowanazaczęła
szukaćnawłasnąrękęrozkosznychwojowników.
ChciałaichpokonaćiośmieszyćKronosa.„Widzisz,jak
załatwiłamtetwojestraaaasznedemony”.Cośwtym
stylu.
JednospojrzenienaLucieniawystarczyło,żeby
owładnęłaniąobsesja.Zapomniałaoswoichzamiarach,
pomogłanawetrazidrugizłymwojownikom.
Nieumiałaporadzićsobiezesprzecznościami,
aLucienskładałsięzsamychsprzeczności.Byłmocno
pokiereszowany,alesilnyisprawny,dobry,aletwardy.