Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jaką?Itakkochamysiębardzorzadko–westchnęła
Aurelia.
–Wmomencieszczytowaniamożeszkrzyczeć
„Wrocław,Wrocław!”.Napewnobędziemustrasznie
głupio!
Popowrociedodomuodrazuwdrożyłapomysły
koleżanek.Jeszczetegosamegowieczoruprzygotowała
czterdzieściruskichpierogów.Christian,którydotejpory
nieprzepadałzatąpotrawą,tymrazem–zbraku
alternatywy–pochłaniałjednegozadrugim.
–Jużniemogę…–Słowaprzypieczętowałgłośnym
beknięciem.
Aureliapołykającłzy,weszładokuchni.Jejmążzjadł
niemalwszystko!Pierwszypomysłniewypalił.Spróbuje
zdrugim.
Przygotowałasięwłazience,apotemweszła
dosypialni.Pociągnęłanosem.Cotakśmierdzi?
Christianjużspał.Imbardziejzbliżałasiędołóżka,tym
bardziejfetorprzybierałnasile.Jużmiałapodnieść
mężowskąkołdrę,abyzająćsięrealizacjądrugiejkary,
gdynaglerozległsięgłośny,przeciągłydźwięk,anozdrza
Aureliiwypełniłakolejnaporcjasmrodu.
–Toporuskich–powiedziaładosiebie,zatykającnos.
Drugąrękązabrałaswojąkołdręiposzłaspaćdosalonu.
Trudno,damunauczkęwinnysposób!
Następnegodnia,gdyChristianjeszczespał,zostawiła
mukarteczkęnastolewkuchni:„Wyjeżdżamnakilkadni
doPobierowa.Wrócę,gdyprzestanieszsiaćnienawiść
doPolaków”,napisała.
Uznała,żetonajlepszerozwiązanie.Zatęsknizażoną
izmienizdanienatematnarodupolskiego.
***
Pootwieraławszystkieoknawapartamencie.Dośrodka
dostałosięświeże,morskiepowietrze.Tęskniłazanim
wdusznymismrodliwymBerlinie.Dzisiajpożywisiętym,
coprzywiozłazesobązNiemiec,anastępnegodniakupi
polskieproduktywtutejszymsklepie.Wzięładługi
prysznicipadła,zmęczona,nałóżko.