Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dobrauciekam,wrócę…zajakiśczas–westchnęłam
iprzedwyjściemuścisnęłamjeszczeGośkę,aMichałowi
potarmosiłamwłosy.
–Bawsiędobrze,kochanie!–Usłyszałamzasobą.
Taa…napewnotakbędzie.
Zośkaczekałapodblokiem.Dzisiajjakzawsze
zaskoczyłamnieubraniem.Miałanasobieżółtąspódnicę,
różowepodkolanówki,żółtebutyizielonąbluzkę.Razem
zjejczerwonymiwłosamitworzyłotoniemalżeefekt
tęczy.
–Zocha,dziśprzebiłaśsamąsiebie–parsknęłam,aona
uśmiechnęłasięszeroko.
–Wiedziałam,żecisięspodoba.
Poprawiłaspódnicęiruszyłyśmywstronęszkoły.
–Mamnadzieję,żetejszmacieKrokulskiejteżsię
spodoba.
Chodziłojejoczywiścieonauczycielkęmatematyki,
któraupodobałasobieuprzykrzaniejejżyciaprzezcałe
liceum.Nie,żebyZośkanieprowokowała,nawetsamym
swoimstrojem,aleKrokulskabyłananiąwyjątkowo
cięta.Ledwozaliczyłajejmatmę,chociażwydawałosię,
żezrobiłato,bomiałajejdość.KolejnyrokzZochą
sprawiłby,żedoresztybyosiwiała.
–Będziezachwycona.
Mimożecieszyłamsięnakoniecszkoły,tomartwiłam
się,bowiedziałam,iżoznaczatokoniecspotkańzZochą.
OnazamierzałastudiowaćwWarszawie,aja…musiałam
zostaćnamiejscu.Niemiałampieniędzynanic.Nawet
nato,byopłacićczynszzamieszkanie.Nibymogłabym
pójśćdopracy,alekażdąwolnąchwilępoświęcałam
naopiekęnadrodzeństwem.Chociażtakmogłam
odwdzięczyćsięGośce.
–Cośtytakazamyślona?Wkońcuwyrwiemysięztego
gówna…Boże,mamjużdośćtychparszywychmord…
Zośkabyła…poprostusobą.Bardzoemocjonalną