Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odpołowysierpniamiałazacząćpracęwklinicejakodietetyk.
Chwilęprzedwyjazdemzrezygnowałazposady,liczącnato,że
byćmożedostanieją,gdywrócidoSzczecinaposezonieletnim.
Wiedziała,żetakąinformacjąwywołałabyumatkijeszczewiększe
poczuciewiny,czegochciałauniknąć.
–Bardzosięcieszę,żetujesteś–przyznałasmutnoGabrie-
la.–PaniOlapomagamipopołudniami,aleopróczniejzostałam
całkiemsama…Ateraz,wsezonie…
PaniOlamieszkałaniedalekoiodkądzmarłZenek,przycho-
dziłacodziennienadwie,czasemtrzygodziny,bypomócGabrieli
idorobićdodomowegobudżetu.Wrazzmężemmielinautrzy-
maniutrójkędzieci.Mimożeobojepracowali,nieprzelewałoim
się,awydatkówprzydużejrodziniebyłosporo.Dlategoliczyłsię
dlaniejkażdygrosz.
–Wiem,mamuś,spokojnie.Razemsobieporadzimy.Niewyja-
dęstąddokońcasezonu,awmiędzyczasiepewniecośwymyślimy.
Obawiamsiętylko,żebyćmożebędziemypotrzebowaćmęskiej
ręki…RozmawiałamzwujkiemEdkiem,aleonchybaniemaza
dużowolnegoczasu.
–Edekchętniepomaga,gdytylkomoże.Aleozatrudnieniu
kogośnastałenarazieniemamowy.Nietaktomiałowszystko
wyglądać.–Woczachkobietypojawiłysięłzy.
–Niewszystkodasięzaplanować…–mruknęłasmutnoZuza.–
Alenaprawdęniemyślotymteraz.Zobaczysz,ogarniemytotak,
żetatabyłbyznasdumny.
Gabrielauśmiechnęłasięlekko.Naprawdęchciaławtowierzyć.
–Córuś,dziśwyjątkowopaniOliniebędzie,ajamuszępo
południupojechaćnazakupy.Gośćzdwójkipytałwczoraj,czy
jegocórkabędziemogładziśpojeździćkonno.Chodziosamą
18