Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chcemytamwstawićwłasnemeble,aniemożemy.
–Tammychybamówiła,żejutroponieprzyjedzie.
–Agdziemamydzisiajspać?
–Noprzecieżnatymłóżku.
–Niebędęspaćnażadnymobcymłóżku.Powiedztej
dziewczynie,żebyjutrozabrałatocholerstwo,albosama
jewywlokę–oświadczyłaDebbie.–Ijeszczejednarzecz:
tenbajzelwpiwnicy.Gdziejestkluczdoskładziku?
Chcemytamwstawićparęrzeczy.
–Och,niewolnowamkorzystaćztamtego
pomieszczenia!–wykrzyknęłaCamilla.–Nikomunie
wolnotamwchodzić!
–Żarujesz?
Płacimy
zatomiejsce,pamiętasz?
–Wynajęliścieje,niekupiliście.Pozatymjaniejestem
właścicielkątegodomu.Otychrzeczachbędziecie
musieliporozmawiaćzmojąciocią.Muszęjużlecieć.Miło
byłociępoznać,Judy.
Młodakobietawyszłaprzezdrzwifrontoweiwróciła
domieszkaniawprzybudówce.
–Przecieżtojakaśbzdura.–Debbiebyłanagranicyłez.
–Miałobyćdobrze,awszystkojestnietak.Ianimyślę
spaćwcudzymłóżku,zwłaszczanamateracupełnym
wody!
Gdybratanicawłaścicielkisobieposzła,dodrzwizbliżył
sięDavid.
–Chcęjechaćdodomu–marudził.–Niechcę
tusiedzieć.Możemyjużjechać?
–Jajużmamdosyć!–wrzasnęłaDebbie.–Niemogę
pracować.Niemogęnawetmyśleć.Idępowiedzieć
Arnemu,żedzisiajtutajnieśpimy.
PotemkazałaDavidowizaczekaćwsamochodzie.
Ostatnimzadaniemprzedzamknięciemdomubyło
zwabieniepsadośrodka,aArnedosłowniemusiałgotam
wnieść.Napodłodzewkuchnistałymiskizsuchąkarmą
iwodą.ArneiDebbiemielizamiarprzyjechaćwieczorem,