Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Miałamochotępodejśćizdzielićgopotejprzystojnejtwarzy,ale
powstrzymałamsię,botoniemiejsce,aninieczas.
–Czemutozrobiłeś?–zapytałam.
–Wiesz,żemójpomysłjestlepszy?
–Totylkotobiesiętakwydaje.
–Chybanietylkomnie,bowiększośćosóbmniepoparła.
–Widzę,żemusiszczućsięwiecznieadorowany.
–Taksamojakty.
–Kolejnymrazemudowodnięim,żetetwojepaneletotylkostrata
pieniędzy,aikorzyśćmarna.
–Chceszsięprzekonać,żetakniebędzie?
–Założymysię,ktojestlepszy?
–Niemuszęsięzakładać,botojestpewne,żeja.
–Boiszsię?Cykorzciebie.
–Wcalenieinieważsiętakdomniewięcejmówić!–syczałprzez
zaciśniętezęby.
Podszedłdomnie,poczymwyciągnąłrękęwmojąstronę.
–Wtakimraziezakład.
–Zakład.–Uścisnęłamjegodłoń.–Niechwygranajlepszy.
–Codotegoniemamwątpliwości.
Wtakimwypadkuniepozostałominicinnego,niżudowodnićmu,
jakbardzosięmylił.