Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
toniewysportowany,nieudolnychłopakzpaczkąksiążekpodpachą.
Inacomione?Niewiem,jakkorzystaćzdarówlasuijakskrzesać
iskryzwilgotnegodrewna.Nieumiem.
Zachwilęwstanęistądwyjdę.Jakpierwotnyczłowiekjaskiniowy
muszęzdobyćjakąkolwiekstrawęipodjąćwalkęoogień.Żadneznas
dwojganieprzetrzymakolejnejnocybezchoćbyżaruiciepłejwody
dopicia.Gdybymniewrócił,jejdokumentyskryłemwmetalowym
pudełkuzagłazem,nalewoodwejścia.Swoichpapierówniemam.
Wszystkoprzepadło.
Mężczyznaschowałołówekdokieszeni,azeszytwsunąłpod
dziurawewspomnieniekocanabarłogu.Podniósłsię,dotknąłdłonią
gładkiego,rozpalonegogorączkączołaizgrabiałymipalcamiodsunął
naboksplątanepłowekosmyki,wilgotneodpotu.Okryłleżącąpostać
tak,bynazimnyświatwystawałtylkonosiusta,którewciążwalczyły
wzawieszeniumiędzysnemaomdleniemokażdykolejnyoddech.
Czekajtunamniei,naBoga,niepoddawajsię!wyszeptał,choć
wiedział,żeonawobecnymstanienapewnogonieusłyszy.Wrócę
najszybciej,jaksięda.
Potemopadłnaziemię,naczworakachprzecisnąłsięprzezwąski
otwóriopuściłzacisznąjaskinię.Osłoniłwejściegałęziamiisporym
płaskimkamieniem,bychoćodrobinęochronićwnętrzeodmrozu
iwizytleśnychzwierząt.Niemógłjużdłużejzwlekać.Zostawił
zasobąścianępiaskowca,byzagłębićsięwzimny,niebezpieczny
icałkowicienieznanylas.Mijałdziesiątkikamiennychtworów
ustawionychjakbyrękamiolbrzymówwkształtysłupów,bram,stołów
igrzybów.Zachwycałygoiprzerażałyzarazem,bobałsięzgubić
wtymlabiryncie.Truchlałnamyśl,żenietrafizpowrotem
dochłodnegobrzuchadwóchskalnychsióstr.Tobyłojedynemiejsce,
któretejzimymógłnazywaćdomem,zostawiłwnimwszystko,cosię
dlaniegoliczyło:resztkiwspomnieńipragnienieżycia.Śniegchrzęścił
podbutami,gdymężczyznaschodziłwolnopozboczuwzniesienia
wposzukiwaniuludzkichsiedzib,októrychwiedział,żedlaniego
śmiertelnymzagrożeniemijednocześniejedynymratunkiem.
Litościwywiatrzagłuszałkażdykrokidmuchającwbiałypuch,
wytrwalezasypywałślady.