Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niemojabajka,Matthew.Jeremysyknął,jakbysię
sparzył,iwsunąłdłoniedokieszeniskórzanychspodni.
Wnastępnymtygodniubędęmiałjeszczedwacudeńka,
rzuciszokiem,zanimpuszczęwobieg?
Rzucę,alejakbędziegrubasprawa,touzbroiszsię
wcierpliwość.
Tylkokosmetyka,bracie.Uniósłrękęjak
doślubowania.Klocki,możekatalizator…dodał
pochwili.
Kosmetyka…Parsknąłempodnosemipokręciłem
głową.Solidnieciępodliczęostrzegłem,zmierzającjuż
wstronękantorkazzamiaremzamówieniapotrzebnych
części.
Podlicztak,bywkońcustarczyłocinawymarzonego
rumaka.
Zaśmiałemsię.ZnałempoczuciehumoruJeremy’ego,
doświadczyłemteżjegoszczodregoserca,bobywałydni,
wktórychjadłemtylkoto,comikupił,alenigdynie
przyjąłbymodniegowiększejgotówkiniżta,naktórą
zapracowałem.
Jużsięzdecydowałeś?Nachyliłsięnad
komputerem,gdyrobiłemzamówienie.
Taa.
Cotobędzie,mistrzu?dociekał.
Sportsterpowiedziałemiczekałemnajegoreakcję.
Trzy…Dwa…Jeden…
HarleyDavidson,posrałocię?
Zaśmiałemsię.Jeremyjużdawnodałmipoznaćswoje
uprzedzeniedochopperów.