Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przekroczyłeś,byłabramąpiekła.Chciałemnieco
rozluźnićatmosferę.
Możliwe.Ponowniewzruszyłramionami.
Todowodzitylkotego,żewkażdymmiejscupotrafięsię
odnaleźć.Odsłoniłzębywuśmiechu,podszedłdomnie
ipokumpelskuuderzyłmniepięściąwbark.Puszczamy
wniepamięć,tak?
Zdecydowanie.
Browarwieczorem?Spotykamysięzchłopakami
wpubieodwudziestej.Zjemystek,pchniemytosłodkimi
skrzydełkamilubżeberkamiiodrobinępośmiejemysię
ztwojegowieprza.Cotynato?
Wpadnę,oileLilyprzenocujeusiebieBess.
Świetniepotarłdłonie,jakbychciałjerozgrzać,
iposzedłwgłąbwarsztatu.
Starałemsięnierozpamiętywaćjegosłów.Nie
mogłem.MyślenieoBrookbyłojakposypywanieransolą,
ajamiałemichcałkiemsporozarównowswoimsercu,
jakiwgłowie,wktórejwciążtkwiływspomnienia.
Dochodziładwudziestadruga,gdyzdecydowałemsię
przekroczyćprógpubu.Zadymioneiśmierdzącetanim
browaremwnętrzewypełniałtłumludzi.Podszedłem
dokontuaru,zamówiłemcarlsbergazkijairuszyłem
wstronęogrodu,wiedząc,żetamznajdęcopaków.
Głośnamuzykaodbijałasięsilnymbitemwmoim
mostku.Spojrzałemwstronęniewielkiejsceny,
bysprawdzić,ktogra.Nieznałemkapeli.Jakichśdwóch
łebkówprzekrzykiwałosięwzajemnie,nieudolnierapując.
Wyszedłemnaogródiinstynktownieskierowałemsię