Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zdarzałosię,żeJoswygarniałzkorytaresztkipaszy,pił
jakpiesbrudnąwodęznaczynia.
Ojciecwiniłgozawszystko,cojemusięnieudawało.
Zrzucałnasynawinęzapogarszającysięstanniektórych
ptaków.AprzecieżJosniczłegoimnierobił,jedynie
gładziłjepogłówkachipocieszał,żewkrótceich
cierpieniasięskończą.Byłomutychzwierzątżal,
utożsamiałsięznimi,bopodobniejakonbyłyzdane
nałaskęManuelaBacuño.
Zakażdymrazem,gdydoszopytrafiałymałegąski,
chłopiecmiałnadzieję,żeterazzostanąznimnadłużej.
Wiedziałzeszkoły,żegęsiżyłypokilkanaście,anawet
idwadzieścialat.Ojciecjednakniepotokupowałkolejne
sztuki,byjehodować.Dlaniegoliczyłsięszybkizysk,
musiałwięcjaknajprędzejutuczyćgęsitak,bynabrały
wagi,bokażdykilogramgęsinyprzeliczanybył
napieniądze,akażdamartwaprzedwcześniesztuka
uszczuplaładomowybudżet.
–Skorotakinteresujeszsiętymiptakami,tonajwyższy
czas,żebyśpomógłmiwichkarmieniu–usłyszałnagle
niskigłos.Ojciecrzuciłwjegokierunkuubranie,apotem
pomógłmuwstać.–Josito,weźjednąruręipatrz,jak
jąwkładam,togęsidogardzieli.Apotemzróbtosamo.–
Wskazałrękąprzestraszonegoptaka,którysięrozdarł,
jakbyprzeczuwał,cozachwilęnastąpi.
–Adlaczegoniemożeszimrzucićziarnanaziemię?
Przecieżnapewnozjedzą.
–Naszymzadaniemjestjeszybkoutuczyć.Musimy
karmićjetrzyrazydziennie,podającpokarm
bezpośredniodożołądka.Oddziśbędzieszmipomagał,
ajaksięsprawdzisz,tozwiększymyhodowlę,codanam
większezyski.Zrozumiałeś?
Joszagryzłwargęipokiwałgrzeczniegłową.Ojciec
czasemprzybierałtakisrogiwyraztwarzy,żeciarki