Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
aciebieprzyjmąwradiunaumowęopracę,to,mam
nadzieję,dostaniemykredytikupimyjużwłasne
mieszkanie.
–Bardzobymtegochciała!
–Jateż,kochanie.Wiesz,żemarzymisięwłasnykąt.
Możenieodrazudom,alecośmałego,wystarczającego
dlanasdwojga.
Magdarozmarzyłasię,conieuszłouwadzechłopaka.
Uśmiechnąłsiędoniej.
–Razemdamyradęzorganizowaćsobieżycietak,jak
chcemy.
–Tak–przytaknęłaiuścisnęłajegodłoń.–Jesteśmy
niezłymteamem.
Odtejporywszystkomiałowreszcieukładaćsię
dobrze.
–Itakpomyślałemjeszcze...–dodał,gładząc
delikatniedłońnarzeczonej–żemożemypojechać
natakieprawdziwe,zagranicznewakacje.Cotynato?
–Itegobardzobymchciała.Niebyłamnigdzieodkilku
lat,azagranicątylkowCzechach.Aleczytoniejest
zbytniwydatek?Możelepiejjużodkładać
namieszkanie?–zawahałasię.
–Toniemusibyćnicekskluzywnego,napewno
znajdziemycośnanasząkieszeń.
Jedli,cieszącsięswojąobecnościąirozmawiając
ocodziennychsprawach.Magdadopytywałateżonową
pracęMichała,ofirmę,któragozatrudniła,iczynie
będzietokolidowaćzjegostudiami.Szkodabybyło,
gdybyzaprzepaściłostatnirokprzeddyplomem.
–Onicsięniemartw,ustaliliśmy,żemogęwychodzić
nazajęcia,awokresiesesjinawetpracowaćzdalnie.
Imjestwszystkojedno,czyrobięteanalizywdzień,czy