Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jaktoniezasługujesz?Cotywygadujesz,James?–zrugałamgo.
–Akuratty–wskazałamgopalcem–jesteśjednąznajbardziej
życzliwychiprawdziwiebezinteresownychosób.Czasemnawet
bohaterowiepotrzebująpomocy,toniczłego.
–Nierozumiesz–zaprzeczył,alenieodsunąłsięaniniezabrał
dłonizmoichpleców.
–Czego?
–Nieważne.Niemusiszzaprzątaćsobietymgłowy.–Dał
mipstryczkawnosiposłałmarkotnyuśmiech.Widziałam,żecoś
godręczyło,alecokolwiektobyło,postanowiłzachowaćtodlasiebie.
Możenieufałminatyle,bysięzemnątympodzielić?Tonic.Nie
zamierzałamgodoniczegozmuszać.Kiedybędziegotowy,sam
mipowie.
Chwilępóźniejwstałipodszedłdootwartychdrzwi.
–Zbierajsię,odwiozęciędodomu.
Pokiwałamgłową,bochoćbardzochciałamzostaćwtympokoju
jeszczechwilę,niemogłamtegozrobić.Toniebyłomojemieszkanie,
niemogłamsięrządzić.Wstałam,zerknęłamnaposłanełóżko
iprzemoczonąpoduszkę(upioręjąjutro)iwyszłam,przełykając
ostatniąsłonąłzę.
Całądrogęmilczeliśmy,aleniebyłatojednaztychnieprzyjemnych
ciszy.Wręczprzeciwnie,przyniosłachwilęoddechuirozluźnienie.
Opuściłamsamochódiidącschodaminagórę,liczyłamstopnie,
zupełniebezsensu.Minniejużnamnieczekałazkubkiemciepłej
herbaty,zarazobokwejścia.Uśmiechnęłamsiędoniejiprzytuliłamją,
uważając,byniewytrącićjejnapojuzdłoni.
–Zrezygnowałamzdzisiejszejzmiany,żebyztobązostać–odezwała
sięnagle,ajapopatrzyłamnaniązezmarszczonymczołem.
–Niemusiałaśtegorobić,niejestemmałymdzieckiem,
poradziłabymsobie.
–Alejesteśmojąprzyjaciółkąwpotrzebie–odparłaichwyciłamnie