Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jaktowygląda?Sądzącpopogłosie,Buliwstałjuż
odbiurkaisiedziałterazwsamochodzie,gdziedarłsię
dogłośnika.
Notrup.
Coś,cobywstępniewskazywałonaudziałosób
trzecich?
Pozgonnyprzechyliłgłowęwbok,niespuszczając
wzrokuzdenatawrazztechnikamitowarzyszącymi.
Napierwszyrzutokaniewyglądałomutonamiejsce
krwawejjatki.Aletosamomożnabypowiedzieć
opierwszymlepszymprzedszkolu.Przedszkolakibywały
nieobliczalne,zwłaszczatużprzeddrzemką.
Nibynicstwierdziłoględnie.Gadaćczyczekać?
Gadać,gadać.Jasięzarazzbieram,będęuwas
za…no,powiedzmy,jakąśgodzinęzhakiem
zapowiedziałBuli,poczymsięrozłączył.Wtejkwestii
prokuratoripolicjantzawszebylizgodniobajniezwykli
praktykowaćgrzecznościowychformułekpopróżnicy.
Pozgonnyschowałkomórkę,splótłręcenapiersi
ioddałsięswojemuulubionemuzajęciu,mianowicie
niespiesznymrozważaniomwewnętrznym.
Zacząłodpodstaw,czyliodmiejscazdarzenia.
Górniczatrzydzieścipięća,kamienicamniejwięcej
stuletnia,narożna.Jedynewejścieodstronypodwórka,
wroguwewnętrznym.Domofoncyfrowy,jakaśbardziej
zaawansowanawersja.Klatkaschodowawidnaikręta,
zoknaminapółpiętrach,kondygnacjewysokie.Parter
idwapiętra.Żadnychkamer,żadnegomonitoringu.
Gdybyniewłącznikiświatłanakorytarzu,można