Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jaktowygląda?–Sądzącpopogłosie,Buliwstałjuż
odbiurkaisiedziałterazwsamochodzie,gdziedarłsię
dogłośnika.
–Notrup.
–Coś,cobywstępniewskazywałonaudziałosób
trzecich?
Pozgonnyprzechyliłgłowęwbok,niespuszczając
wzrokuzdenatawrazztechnikamitowarzyszącymi.
Napierwszyrzutokaniewyglądałomutonamiejsce
krwawejjatki.Aletosamomożnabypowiedzieć
opierwszymlepszymprzedszkolu.Przedszkolakibywały
nieobliczalne,zwłaszczatużprzeddrzemką.
–Nibynic–stwierdziłoględnie.–Gadaćczyczekać?
–Gadać,gadać.Jasięzarazzbieram,będęuwas
za…no,powiedzmy,jakąśgodzinęzhakiem
–zapowiedziałBuli,poczymsięrozłączył.Wtejkwestii
prokuratoripolicjantzawszebylizgodni–obajniezwykli
praktykowaćgrzecznościowychformułekpopróżnicy.
Pozgonnyschowałkomórkę,splótłręcenapiersi
ioddałsięswojemuulubionemuzajęciu,mianowicie
niespiesznymrozważaniomwewnętrznym.
Zacząłodpodstaw,czyliodmiejscazdarzenia.
Górniczatrzydzieścipięća,kamienicamniejwięcej
stuletnia,narożna.Jedynewejścieodstronypodwórka,
wroguwewnętrznym.Domofoncyfrowy,jakaśbardziej
zaawansowanawersja.Klatkaschodowawidnaikręta,
zoknaminapółpiętrach,kondygnacjewysokie.Parter
idwapiętra.Żadnychkamer,żadnegomonitoringu.
Gdybyniewłącznikiświatłanakorytarzu,można