Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Budynekszkolnyziałpustką.Samochodyodjeżdżały
zparkingu.Minąłmnieczarnymercedes.Doszyby
przyklejonabyłasmutnabuziaMarysi.Dziewczynka
pomachałami,poczymodwróciłagłowęwstronę
mężczyzny.Zawiodłamją.Nienadawałamsięnajej
przyjaciółkę.Ostrzegałammałą,żetaktomożesię
skończyć,aniechciałamiwierzyć.Nieznamsię
nadzieciachichybaniechcępoznać.Mimowszystko
poczułamsiępodle.Jaknajgorszaznajgorszych.
Następnegodniaczekałamnaniąjużoddwunastej
trzydzieści.Otrzynastejzaczęłamtracićnadzieję,
żeprzyjdziedoparku.Przestępowałamznoginanogę.
Chciałamprzeprosić.
Kolejnyrazdałamplamę.Wpewnymmomencie
dostrzegłamjejdrobnąposturęiblondkucyki,które
skakałynajejgłówcezkażdymkrokiem.Jejbuzię
rozjaśniałuśmiech,któryzkażdąchwiląjakby
wyparowywał.Kiedystanęłanaprzeciwkomnie,miała
posępnąminę.
Przepraszam.Uklękłamprzyniej.Naprawdęcię
przepraszam.Porazkolejnycięzawiodłam.
Martwiłamsięociebie.
Jakto?
Myślałam,żecościsięstało.Przełknęłamgłośno
ślinę.Przecieżniemogłaśzapomniećomoimszoł.
Niezapomniałam.
Tonajważniejsze.Spojrzałamiwoczy,aja
poczułamstrach,żeodkryjemojekłamstwo.
Widziałamcięnaparkingu.
Jaciebieteż.Cieszęsię,żeprzyszłaś.
Tylkozapóźno.Byłominaprawdęprzykro,żenie
mogłamoglądaćjejwystępu.Widzisz…Takjak