Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wzruszyłamramionami,zmierzającwstronęstołu,byzająć
przynimmiejsce.
–AWiktor?Grałdonocy?
–Myślę,żeraczejdorana.
–Yhm–mruknęłacichutkozezrozumieniem.–Dzwoniła
babcia.
–Icotam?–porwałamjednązkanapek.
–Słyszałaś,żeSandrawychodzizamąż?–spytała,siadając
obok.
–Znowu?–Wytrzeszczyłamoczy.–Którytojużślub?
–Czwarty,nielicząctych,któreostatecznieniedoszłydo
skutku.Narzeczonyjakiś…dziewiąty?–Roześmiałasięserdecz-
nie,alekiedynamojątwarzmimowolniewkradłsięgrymas,
skarciłamnie:–Niebądźniegrzeczna.Każdykiedyśznajdzie
kogośdlasiebie.
–Onachybapoprostulubibyćnajęzykach.Idostawaćko-
perty.
–Dajspokój,zweselanaweselesącorazchudsze.–Siorbnęła
herbatęmiędzysłowami.
–Kiedy?–Przymknęłamoczywobawie,żecałkiemniedłu-
go.Nieumiałamprzypomniećsobieżadnejuroczystościzwią-
zanejzciotkąSandrą,naktórejdobrzebymsiębawiłaalbona
którejmiałabymchociażdokogosięodezwać.Najczęściejpi-
sałampodstołemdoMai,bojejzwykleudawałosięwymigać.
–Podobnojesienią.
–Ciekawe,cotozazdobycztymrazem–rzekłamzprzeką-
sem.–Pewnienieznagozadługo.
–Podobnozwakacji.TeraztrafiłjejsięHiszpaniwszystkim
opowiada,żetomiłośćżycia.
23