Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
popijającczekoladę.
Jegoprzemarzniętedłonieistopystawałysięcorazcieplejsze.
Ponurynastrójzupełniegoopuściłizprzyjemnościąopowiadał
najnowszeploteczkizasłyszanewewsi.Chętniejposiedziałbydłużej,
aleczekałogojeszczedostarczenietajemniczegolistu.Podziękował
zapoczęstunekiruszyłwstronędrzwi.Nawycieraczceniebyłojuż
wody,płaszczrównieżwyglądałnazupełniesuchy.„Czyżbymsiedział
tutakdługo?”zdziwiłsię.Wydawałomusię,żenieminąłnawet
kwadrans.
Zamiastdodrzwiwejściowychdrugiegodomu,skierowałsięprosto
dogarażu.Jakzwyklepaliłosięwnimświatło,abramabyłaszeroko
otwarta.PatrycjaTrzykrotkaklęczałaprzystarymmotorze.Wszystko,
cokiedykolwiekbyłoczęściąjegosilnika,terazwalałosiędookoła.
Drugazsióstrnależaładotychosób,którezawszeprzepraszają,żenie
mogąpodaćrękinapowitanie,boubrudziłysięsmarem.Odrana
donocyzajętabyłareperowaniemjednegozkilkustarych,
zdezelowanychmotocyklizaparkowanychwgarażu.Arturwżyciunie
widział,żebynaktórymśjeździła.Możejeszczenigdynieudałojejsię
niczegonaprawić?Amożewcalenielubiłajeździć,tylkowolała
majsterkować?
PatrycjaTrzykrotkaniebyłatypemwesołka.Nigdyniepytała
listonosza,couniegosłychać.Sprawiaławrażeniemałomównej
iskrytej.Niepróbowałateżniczymgoczęstować.Jedyne,cozawsze
miałaprzysobie,tobutelkazkolorowąoranżadą,którąniedbale
wsuwaładokieszenistarych,wytartychogrodniczek.Sądzącpoliczbie
ogryzków,którezapełniałykubełnapodjeździe,musiałabyćogromną
wielbicielkąjabłek.
Cotamdzisiajprzynosisz?zapytała,niechętnieodrywającsię
odpracy.Jakojedynazsióstrnienazywałagonigdy„panem
listonoszem”.Napoczątkuznajomościzaproponowała,żebyonteż
mówiłdoniejpoimieniu,aleArturniepotrafiłsięprzełamać.Nie
dokońcabyłpewien,ilesiostrymogąmiećlat.Możezesto?
„Jeżeliwiedźmami,tonawetdwieście!Bankowo!”zwykł
mawiaćnaczelnikpoczty,któryoddawnamiałwyrobionezdanie