Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
irozmazanytuszpodoczami.
Jużniebędęobiecałemiłapczywiepołykałem
zawartośćkolejnejłyżki.
Dobrzeusłyszałemjejstłumionygłos.
Znowupopatrzyłemnatwarzmamusi.Nie
uśmiechnęłasiędomniedzisiajaniraz,choćzawsze
torobiła.Czasamicałowałamniewpoliczekalbo
mierzwiłamojeproste,czarnewłosy.
Muszęcioczymśpowiedziećwyznała
chłodnymtonem.
Wytężyłemsłuch,anawetprzestałemjeść.
Chciałemjeszczeprzestaćgłośnooddychać,
bowciążwydawałomisię,żemójnoszbytgłośno
syczał,kiedynabierałempowietrzanozdrzami,ale
niepotrafiłemnadtymzapanować.Nowytatuś
uspokajałmnie,żeżyjędziękitemu,żeoddycham.
Jeślimamsłuchaćmamusi,niemogęmartwićsię
oddychaniem
pomyślałemigłośnowypuściłem
powietrzeustami.
Zakilkamiesięcyurodzędzidziusiawyszeptała
ijejtwarzsięrozpromieniła.
Super!krzyknąłem,cieszącsię,żenareszcie
będęmiałsięzkimbawić.
Tak,super.Jestembardzoszczęśliwa.
Przygarnęliśmyciędlatego,żeniemogłammieć
dzieci.
Toterazbędzieszmiaładwadziecidodałem
radośnie.
Dwojepoprawiłamniemamusia.Inaglecały
blaskwjejoczachzniknął.Wracaszwieczorem
dodomudziecka,Dominiku.
Niewiem,jaktosięstało,aleupuściłemtrzymaną
łyżkę,którazbrzdękiemspadłanapodłogę.
Próbowałempodnieść,nachyliłemsię
i…potrąciłemmiskęzjedzeniem.Mlekorozlałosię
naobrus,ajapoczułemwstyd,żezawiodłem
mamusię.Tylerazyprosiłamnie,bymuważał.
Słyszałeśmnie?powtórzyłastanowczo.
Przepraszamodparłem,próbującwycierać