Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
Poniedziałek10.46rano
Małemieszkaniebyłocałkowiciezdewastowane.
Rozbiteszkłopołyskiwałonabeżowymdywanie;książki
ibibelotyzostałyzrzuconezpółeknapodłogę,obok
nichleżałopustepudełkopopizzy.Ktośporżnąłostrym
narzędziemobicieczerwonejskórzanejkanapystojącej
naśrodkupokoju.Czyużytowtymcelutegosamego
noża,którymzostałazabitaSherryBishop?Tego
jeszczeniewiedział.
GideonpatrzyłnaciałoSherry,akobietazajego
plecamimówiłazdenerwowanym,piskliwymgłosem.
Myślałam,żeEchomazamiarwrócićwcześniej
izamówiłapizzęprzeztelefon.Nieprzyszło
midogłowy...Parsknęłazirytacją.Idiotkazemnie.
Mojamamamniezabije,jaksiędowie,żewpuściłam
świruskędomieszkania.
SherryBishopmusiałaczęstoużywaćtejfrazy,
boteraznawetniezastanowiłasię,jakbardzojest
nieodpowiednia.Czyzdawałasobiesprawęztego,
żejużnieżyje?Mojamamamniezabije...
Wyglądałaniemaltak,jakbybyłazciałaikości,anie
zastralnejmaterii.Miałanasobiespłowiałedżinsy
biodrówkiikoszulkęzdziurąnapępku,bylepiejbyło
widaćkolczyk.
Echoznalazłajejciałorano,popowrociezCharlotte.
Natychmiastdoniegozadzwoniła.Diabliwzięli
planowanywolnytydzień.Gideonwezwałekipę
technikówpolicyjnychprzeztelefon,wdrodze
namiejscezbrodni.PoprzyjeździeuspokoiłEcho,
wysłuchałjejzeznańipowstrzymałniedoświadczonego
mundurowegoprzedwejściemdopokojuizadeptaniem
śladów.Terazchłopaksłużbiścieprężyłsięwkorytarzu