Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozmowynauczycielek,żezasypywałdyrektorkę
ikuratoriumtonamiskargnarozmaitepatologie,które,
jegozdaniem,miałymiejscewichszkole.Gdybytylko
onjedentaksięzachowywał,topółbiedy,aletrudnych
rodzicówbyłocorazwięcej.Szczęśliwie,sporagrupa
nadalwspółpracowałazgronempedagogicznym.
PaniAdriano,pomogłabymipani?Usłyszałaprośbę,
któraztrudemprzebiłasięprzezkrzykiipiski
rozbrzmiewającenakorytarzu.
Rozejrzałasię.Zauważyła,jakjednaznauczycielek
edukacjiwczesnoszkolnejbezskutecznieusiłujeściągnąć
zparapetuopierającegosięucznia.
Chciebyćwysoko.Kotylubiąpatrzećzgóry
tłumaczyłchłopiec.
Zaciętaminaświadczyłaotym,żenieustąpi.Zdziwiła
się,ponieważdzieckowyglądałonastarszeodmaluchów
zazwyczajbrykającychnatympiętrze.Dobrze,
żeparapetutrzymałjegociężar.Gdybycośsięstało,
mielibypoważnekłopoty
Filip,niemożeszleżećnaparapecie.Niejesteśkotem
powiedziałanauczycielka.
Skądpaniwie?Miauuu!Miauuu!
Adrianaskrzywiłasię,słyszącświdrującywuszach
wysokidźwiękwydawanyprzezucznia.
Filip!Złaź!
Mamamówi,żenauczycielenaniczymsięnieznają…
Miauuuu!
PaniAdriano,proszębiecpopanaKrzysiarzuciła
zaczerwienionazgniewupaniAnia.
Natychmiastruszyła,szczęśliwa,żeprzynajmniej
nachwilęoddalisięodprzeraźliwegomiauczenia.Nie