Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
CokolwiekznalazłaIza,zdechnie,zanimdojedziemy
powiedziałaFlorkaiopadłabezwładnienasiedzenie.
Wydawałojejsię,żeminęłycałewieki,nimwreszciedotarli
doZrębek.Wyskoczyłazautobusutakpospiesznie,żeprawiewpadła
dorowu.Zarzuciłaplecaknaramięiruszyłapędemwzdłużulicy.
Bastianbiegłkilkametrówprzedniąiodległośćmiędzynimiwciążsię
zwiększała.Suchaziemiatryskałaspodjegoracicjakspodkopyt
wyścigowegokonia.Chojrakmknąłobok,caływzachwycie.
Czekaj!zawołałaFlorka.Wolniej!
Faunobejrzałsięnanią,roześmiałizwolnił.Złapałzanadgarstek
ipociągnąłzasobą.
Najpierwchceszszybko,terazwolno,zdecydujsię!
Niejestemsprinteremwydyszała.Wbieguwyjęłatelefon
zkieszeniisprawdziławiadomości.Jużjestgotowa.
Poparuminutach,zziajaniizlanipotem,dotarlidodomucioć
Florki.Teresaczekałanapodjeździeprzysamochodzie.Skrzyżowała
ręcenapiersi.
Ranyboskie,biegliścietakodCnotnic?
PrawieodparłaFlorka.
Dzieńdobry!rzuciłwesołozdyszanyBastian.
Teresaobrzuciłagooceniającymspojrzeniem.
Togdziewaszawieźć?spytała.
Dolasu,naparking,tentam,wieszktórypowiedziałaFlorka,
ładującsięnatylnesiedzenie.
Tenniedalekopunktuczerpaniawodydoprecyzowałfaun,
zajmującmiejsceobokzChojrakiemnakolanach.
Ciociawsiadłazakierownicę.
No,tojedziemy.Pasyzapięte?
Samochódwytoczyłsięnadrogę.Mimopodekscytowania,jakie
rozsadzałoodśrodka,Florka,choćztrudem,zachowywała
względnyspokój.Klimatyzacjaprzyjemnieochłodziła,odzyskała
więcodrobinęwigoru,choćwciążtrawiłopotwornepragnienie.
Minęliozdobionąbalonikamiremizę,przedktórązebrałosięsporo
samochodów,cozwiastowałozbliżającesięwesele.Potemszkołę,
gdziemimowakacjinaplacuzabawbyłotłocznooddzieci.Florka
odprowadziławzrokiembiegnącąprostopadleulicęPodleśną,gdzie
mieściłasięlecznicaweterynaryjna.Niewytrzymałaizastukała
palcamiodrzwi.Bastianzaśmiałsięprzeznos.
Gdyznaleźlisięnamiejscu,podziękowaliTeresie,atazostawiłaich
iodjechała.Ruszylileśnąścieżką.Florkarozglądałasięczujnie.