Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyciągnąłszyjęidziabnąłkilkarazygotowanegopora.Siedzi
tusobieinikomunieprzeszkadza…
Chcesz,żebydompuściłzdymem?warknąłpanBolek.
Smokabędzietrzymał!Nie,nie,nie,tomastądzniknąć!Mówiłem,
żecośjestznimnietak,żenormalnykogutsiętakniezachowuje,
tonie,jakzwykleniktmnieniesłucha.
Stworzeniezagdakałopytająco.Chłopakniepewniewyciągnąłrękę
ipogłaskałjepogłowie.
NiejestłatwoprzepędzićaitwarasapowiedziałaIzabela.
Wnajgorszymprzypadkumożenawetzginąć.
Nie!krzyknąłznówEdwin.
Ibardzodobrze!rzekłstanowczojegoojciec.Taktosię
dawniejrobiło,niejakieśtamochrony,gatunki,fundacje…Srał
topies,jakmismokmożechałupęspalić!
Toakcja,któramusibyćdobrzezaplanowanapodkreśliła
ponownieIza.PopatrzyłanaEdwina.Możesięudaćzrobićtobez
rozlewukrwi,alezgóryostrzegam,żeprzesiedleniemożesięokazać
niemożliwe.
Chłopakspuściłwzrok.Lekarkaodłożyławidły,wciążzapatrzona
czujnienarozkokoszonegowygodnielatawca.Pochwiliwróciła
doświni,bydokończyćbadanie.
PrzezcałyczasFlorkaspoglądałanasiedzącegowkąciedrakonida,
próbującdostrzecwnimcośsmoczego.Ztejodległościiprzytym
oświetleniujednakwniczymnieróżniłsięodnajzwyklejszego
wświeciekogutanieliczącimponującychrozmiarów.
Wspomniałaślady,któreodkryliparędnitemuwlesie.Czyżby
stworzenie,którejezostawiło,znalazłoschronieniewchlewie
Bolków?
Popowrociedolecznicynatychmiastpodzieliłasięswoimi
podejrzeniamizIząiBastianem.Lekarkaprzytaknęła.
Tak,teżsądzę,żetomożliwe.Cóż,przynajmniejwiemy,żejest
zdrowy.Miejmytylkonadzieję,żepanBolesławniespróbuje
gowypędzićswoimimetodami.
No,boaitwarasyniespecjalniegroźne,nie?spytałBastian.
Tosmok,więcnienależytegobagatelizować.Niejestniemożliwe
żyćzaitwarasemwzgodzie…Alewtymprzypadkumyślę,żebędzie
lepiejidlaniego,idlagospodarzy,jeślisięgoprzesiedli.
Izabelawzięłapodróżnąapteczkęiudałasięnazaplecze.Bastian
gwizdnąłioparłsięoparapet.
Grubostwierdził.Jabymtamsięspróbowałzakumplować