Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Następnymrazembierzemytaksówkę.
Zarazpotym,jakwypowiedziałatesłowa,Teresazgłośnym„ćlap”
wdepnęławjednąbłotnistąkałużęprzydrodze,któranieschłaprzez
okrągłyrok.Wymamrotałapaskudneprzekleństwo,próbującwytrzeć
podeszwęwtrawęnapoboczu,cobyłootyletrudne,żeniczegonie
widziałaspodwielkiejpapierowejtorbyzzakupami,którejurwałysię
uszy.
Florka,dźwigającadwiepodobne,trąciłaciocięuspokajająco
policzkiemwramię.
Jużblisko.
Podniosławzrokizapatrzyłasięnaciemniejąceniebo.Zadrżała
zzimna,żałując,żenieposłuchałaLauryiniewzięłakurtki,doczego
niemiałazamiarusięprzyznaćchoćbyipodgroźbąśmierci.Choć
wrzesieńrozpieszczałpogodnymiiciepłymidniami,wieczory
złośliwieprzypominały,żemimowszystkozbliżasięjesień.
BoląmnienogigderałaTeresa.Iręce,igłowa…
Spokojnie,zarazsobieodpocznieszwdomku.
Chybawgrobiedopiero.Wogólenieśpięprzezdebilkę-
menedżerkę,ajutroznowubędęsięzniąużerać.Jakjeszczerazsię
pociągspóźni,totafrancaniedamiżyć.Pewniepolecizłożyćskargę!
Florkawestchnęławspółczująco.Tydzieńtemusamochódtrafił
dowarsztatuimiałbyćdoodbioruprzedweekendem,aleokazałosię,
żemechanikzamówiłnieteczęścicotrzeba,inaprawasięprzedłużała.
TouzależniłorozkładdniaTereskiodpociągówkursującychmiędzy
ZrębkamiaŁodzią,przezcobyławściekłajakosaalbonawet
szerszeńinicniebyłowstaniejejuspokoić.
Możesięjednakzastanowisznadzmianąpracy?zasugerowała
nieśmiałoFlorka,szykującsiępsychicznienakolejnywybuch,który
jednaktymrazemnienastąpił.
Ciociaprzezchwilęszławmilczeniu,marszczącbrwi.
Niejestemjużwwiekunazmienianiepracypowiedziała
wkońcu.
Pff,niegadajgłupot.Patrznamojąmamę:skończyłapedagogikę,