Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nacisnąłklamkęilekkopchnąłdrzwi.
Dzieńdobry!Nieporadniezawisłwproguzjednąnogąciągle
nazewnątrz.Czuł,żewyglądagłupio,choćniemiałktonaniego
patrzeć.
Proszęwejść,śmiało.Przepraszam,żeniepodchodzę,
aleutknęłam.Damskigłoslekkozachichotał.
Pawełczułsięcorazbardziejzaintrygowany.Cotusiędziało?
Poponownymzaproszeniujużtrochępewniejruszyłwgłąb
mieszkania,ażebyłomałe,jużpokilkukrokachdotarłdowiększego
pokoju.Spojrzałizamarł.Podścianą,zadosuniętądoniejsofą,stała
kobieta.Iszerokosiędoniegouśmiechała.Alecotobyłazakobieta!
Drobnaszatynkazburządrobnychlokównadczołem,ubrana
wsportowystanik,któryledwiemieściłnajpiękniejszepełnepiersi,
jakiewżyciuwidział.Dosłownieodebrałomumowę.Chciałsięoniej
dowiedziećwszystkiegonatychmiast.
Cześć!JestemBasia,właśniesięwprowadzam,alejakwidać,
niebardzomichybawychodzipowiedziałajakbywodpowiedzi
najegomyśliiznowusięzaśmiała,wywołującuśmiechrównież
uniego.
Nielepiejzatrudnićfachowcówodwnoszenia?Odranaczuję,
jakbysufitmiałmispaśćnagłowę.Niemógłsiępowstrzymać
oddrobnejzłośliwości,zaktórązresztąsamsiebiezarazwmyślach
opieprzył.Miałprzedsobąpółnagąboginięiwygłaszałtakie
farmazony?Chciałpacnąćsięwczoło.
Oj,przepraszam.Torzeczywiściemusibyćuciążliwe.Ztym
swoimpromiennymuśmiechemBasiawcaleniewyglądała,jakbybyło
jejprzykro.
Alewiesz,drogisąsiedzie,niebardzomniestaćaktualnie
naarmiępomagaczy,więcradzęsobie,jakmogę.Jeślitylkopomożesz
miprzesunąćciężkąsofę,będęmogłastądwyleźćiskończyć
szuranie.Niebędęcijużwtedyprzeszkadzać.
Ocholera,nojasne!Teraznaprawdępacnąłsięwczoło.
Przecieżpowiniensamwpaśćnato,żepotrzebnajejpomoc.
Wspólnieprzesunęlisofęnajpierwtak,żebyBasiamogłazzaniej
wyjść,apotemjużnadocelowemiejsce.