Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mruczy,ajegopalcerozpinająsuwakmojejsukienki.
Kiedyzsuwamizramionramiączkaicałujeposzyi,nie
potrafięskupićsięnaniczyminnympozakałużąkrwi
podmartwymciałem.Hm,jesteśtakakurewsko
gorąca.Kochamcięszepczeipopychamnielekko,
żebympołożyłasięnakanapie.Rozpinaguzikidżinsów
iściągaspodnie,zanimsięnamniepołoży.Kochasz
mnie?pytaipodciągamisukienkędogóry.
Kałużakrwijestteraztakwielka,żeniemalsięga
dywanu.Kiedysięzastanawiam,ilekrwimogłojeszcze
wnimzostać,ostrybólprzeszywamniewokolicyżeber.
Zachłystujęsiępowietrzemiusiłujęzłapaćoddech.
Pytałem,czymniekochasz?powtarzaCarter,
naciskającnasiniaki,którejużmamnaklatce
piersiowej.
Oczywiście,żeciękochamkłamięszybko.Mówiąc
tesłowa,czujęsię,jakbymiktośwyrywałserce,choć
powtarzamjecodziennieodsześciumiesięcy.
Todobrzeszepcze,rozsuwającminogiimoszcząc
sięmiędzymoimiudami.KiedynogiMarianagle
drgają,krzyczę,patrzęnatrupaszerokootwartymi
oczamiiwiem,żetejnocybędziemisięśniłnowy
koszmar.
TonormalnemówiCarterszybko.Chwytamoją
brodękciukiemipalcemwskazującym,obracamoją
twarzkusobieimiażdżymiustapocałunkiem.
Kiedy,jakcodziennie,wykorzystujemojeciało,żeby
sięzaspokoić,widzęjedyniedrgającenogitrupaijego
martweokowpatrzonewsufit.Ciemnakałużakrwi
zaczynapowolikrzepnąćnapłytkachposadzki.
Wkońcuszczytujeipadanamnie,przygniatając