Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zdecydowanie!–odpowiedział,łapczywiełapiąc
powietrze.
–Znajdzieszjeszczesiły,abyzająćsięmną?–Usiadła
nałóżku,przywierającswymnagimciałemdojego
pleców.
Niewielumężczyznoparłobysiętakiejpokusie,aledziś
niemiałaszczęścia.
–Przykromi,alezagodzinęmuszębyćwgalerii–rzucił
beznamiętnie.
–Wiesz,mogłabymzostaćipoczekaćnaciebie…
–Lekkizawódwjejgłosiezdradzał,żenietakiejreakcji
sięspodziewała.–Troszkętuogarnę,przygotujęcoś
smacznego.
–Przepraszam,Mone,aleniedziś,niewiem,kiedy
wrócę.–Wziąłgłębokioddechipochwilidodał:–Skoczę
podprysznic.
Odchodząc,nacisnąłwłącznikumieszczonypoprawej
stronieokna.Pozostawionadziewczynapełnym
rozczarowaniawzrokiemobserwowałazwolna
podnoszącesiężaluzje,odsłaniającebudzącesięmiasto.
***
Ciemnymercedesccoupe,wyjechawszy
zpodziemnegogarażu,skręciłwlewoiprzemknąłprzez
automatycznieotwieranąbramęnowoczesnegoosiedla.
Znikająctużzakolejnymzakrętem,przyspieszył,
przeszywającpowietrzeciężkimodgłosem
ośmiocylindrowegosilnika.Piotruwielbiałtoauto.
Celowałwtenkonkretnymodel,ponieważjegoelegancja
isportowycharakteridealnieodzwierciedlałyjego
samego.Pewnegosiebie,odnoszącegosukcesy
trzydziestolatka.
Dojazddopracyzajmowałmuokołopółgodziny,nieco
dłużej,gdycentrumzaczynałosiękorkować.Miałjednak
tenkomfort,żejegozawódniebyłwżadensposób
godzinowounormowany.Swojądrogą,zawszeuśmiechał
się,słysząctookreśleniewodniesieniudoartystów.Fakt,
prowadzeniegaleriisztukibyłoformądziałalności
gospodarczejijakkażdyprzedsiębiorcaponosiłkoszty